fot. Deceuninck – Quick-Step

To że Remco Evenepoel jest jednym z najbardziej utalentowanych kolarzy ostatnich lat nie jest dla nikogo tajemnicą. Belg jest dość wszechstronnym zawodnikiem, ale niektóre elementy kolarskiego rzemiosła wciąż sprawiają mu problemy. Na szczęście szef jego zespołu ma pomysł, jak poradzić sobie z największą bolączką swojego podopiecznego.

Tą bolączką są rzecz jasna zjazdy. To właśnie kiepska postawa na nich spowodowała upadek na trasie Il Lombardia i wiele miesięcy pauzy, a także kraksę w Giro d’Italia, która zmusiła go do wycofania się z wyścigu.

Problemy kolarza są widoczne także podczas zakończonego wczoraj Tour of Denmark. Belg wygrał całą imprezę z ogromną przewagą dzięki kapitalnemu występowi na 3. etapie wyścigu. Niestety nawet tam jego największa wada dała o sobie znać. Z powodu błędu technicznego musiał zjechać w boczną uliczkę, przez co stracił trochę czasu, który musiał później nadrabiać.

Na szczęście szef jego zespołu – Patrick Lefevere zdaje sobie sprawę z problemów swojego podopiecznego. W swoim cotygodniowym felietonie dla Het Nieuwsblad pisze, że z pomocą młodemu kolarzowi mogą przyjść… sporty motorowe.

Plan jest tak, by po sezonie szybkiego kursu udzielił mu Cal Crutchlow – zawodnik MotoGP. Z kolei Tom Boonen już dawno sugerował, by Remco spróbował pojeździć samochodem rajdowym. Idealne linie, które trzeba znaleźć tam nie różnią się szczególnie od tych, które mamy w kolarstwie. Podobny jest również czas hamowania. Może to brzmi dziwnie, ale jesteśmy otwarci na wszystko.

Po chwili jednak dodaje, że poprzednie zdanie nie jest do końca prawdą. Zdecydowanie odrzuca na przykład sugestie Rogera De Vlaemincka – w przeszłości wielkiego rywala Eddy’ego Merckxa, by zwycięzca ubiegłorocznego Tour de Pologne zaczął brać udział w wyścigach przełajowych. Co prawda „przełajowcy” należą do kolarzy z najlepszą techniką w szosowym peletonie, ale zdaniem szefa Watahy może się to wiązać z pewnymi problemami.

Remco nie powinien jeździć na przełajach. Oczywiście z pewnością wiele by z tego wyciągnął, ale naraziłby się na śmieszność. Niestety charakterystyka tej dyscypliny i  jakość startujących tam zawodników są zbyt wysokie, by po prostu kręcić się w środku stawki. Ludzie śmialiby się z niego, gdyby okazało się, że jest dublowany już po czterech okrążeniach.

– pisze.

Miejmy nadzieję, że kroki podjęte przez Deceuninck-Quick Step przyniosą pożądane efekty. W końcu chyba nikt nie chce po raz kolejny oglądać obrazków, które widzieliśmy podczas zeszłorocznego Wyścigu Dookoła Lombardii.

 

Poprzedni artykułPierwsze góry – zapowiedź 3. etapu Vuelta a Espana 2021
Następny artykułJulius van den Berg: „Zdałem sobie sprawę, że peleton nas nie dogoni dopiero na ostatnim okrążeniu”
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments