Drugim bohaterem rozmowy tuż po zakończeniu 78. Tour de Pologne i w wypadku 37-latka także i kariery jest Michał Gołaś. O tym co czuł po przecięciu linii mety, kraksie, która mu się przydarzyła i nie tylko rozmawiała z nim obecna na wyścigu redakcja Naszosie.pl.
Jak się przejeżdża między tłumem w Krakowie to adrenalina jest spora. Jest się, jak to się mówi, jak w takiej pralce, gdzieś cały czas pracujesz w tłoku, nie czujesz strachu, a jak już z tego wypadłem to się rozkojarzyłem, wylądowałem na ziemi i oto zostawiłem trochę skóry na krakowskim asfalcie na pamiątkę.
Spieszymy od razu z adnotacją, że na szczęście jest to zupełnie niegroźny szlif. Tym samym Michał mógł w pełni cieszyć się na mecie obecnością tłumu swoich fanów.
Miło było wrócić do Krakowa, z kibicami. Ogólnie na Tour de Pologne było mnóstwo ludzi, zwłaszcza dzisiaj, więc będzie to dla mnie miłe wspomnienie.
Wróćmy jednak na chwilę jeszcze do kolarstwa, albowiem dzisiejszy etap miał dość nietypowe rozstrzygnięcie – peleton został przecież pokonany przez uciekinierów. Jak to wyglądało od środka, z punktu widzenia jednego z goniących?
Peleton robił co mógł, myślę, że po prostu znalazło się z przodu kilku mocnych ludzi i tak jak kilka dni temu mówiłem na poziomie WT dzisiaj już wszyscy są silni, jak zostawisz im trochę przewagi i cień szansy to mogą dojechać do mety. Rano na odprawie omawialiśmy, że jest spora szansa by dziś ucieczka dojechała, bo to jest krótki etap i tak właśnie było.
Skoro już pogadaliśmy o kolarstwie to pora wrócić do tego co dziś chyba najważniejsze – fetowania po zakończeniu swojej przygody kolarskiej. Jak to będzie wyglądało w INEOS Grenadiers?
Myślę, że jakaś wspólna kolacja w Krakowie będzie. Nie zakładam jakiegoś wielkiego świętowania, ale większość zostaje do jutra, więc będzie okazja.
Tegoroczne Tour de Pologne poprowadzone zostało w sporej części po dość nowych dla tego wyścigu terenach. Michał Gołaś w naszym narodowym wyścigu startował po raz 12, więc z pewnością jest w stanie porównać tą trasę z poprzednimi.
Myślę, że wycieczka na południowy-wschód, w Bieszczady, takie miejsca, które przez lata były omijane przez Tour de Pologne zaskoczyły mnie krajobrazem, jakością dróg, tym jak wiele jest tam miejsc przyjaznych uprawianiu kolarstwa. Sądzę, że tam wrócę.
W ogniu pytań padły też te o to czy Michał chciały wrócić na Tour de Pologne w innej roli, np. selekcjonera reprezentacji.
Nie, nie, nie [śmiech], tego zdecydowanie nie planuje, myślę, że nie ma na to szans, na pewno w najbliższej przyszłości.
Rozmawiała: Aleksandra Górska
Dziękujemy i powodzenia, byśmy doczekali tak zdolnego pokolenia wielkie dzięki jeszcze raz
lata mijają, odchodzą legendy, ciekawe co przyniesie przyszłość
37 lat w zawodowym peletonie. Sporo czasu. Oby nie zniknął z kolarstwa