Fot. TurDeTur

Ze wszystkich części garderoby, na jakie zwracam uwagę na wyścigu, najważniejsza jest akredytacja. Ale moja córka twierdzi, że outfit (dla niewtajemniczonych: stylizacja) ma większe znaczenie niż mi się wydaje.

Droga na piątkowy start jest wyjątkowo długa. Znaczy daleko nie jest, ale na 500 m. GPS każe zarezerwować 6 minut. Bo to Chochołów – wąska szosa, bez alternatywnych przejazdów, więc ruch jest otwarty niemal do ostatniej chwili, żeby całkowicie nie zablokować okolicy. Parking jest wspólny – autokary, motocykle, samochody – wszyscy stoimy razem. Policjanci naradzają się z Przemkiem, Darek grzeje silnik, żeby ruszyć przed peletonem i zrobić ostatni sprawdzian trasy, Czesław wydaje się wszechobecny… A obok toczy się zwykłe życie – grupa dzieci właśnie przyszła do Term. Kręcę się wśród dziennikarzy i drużyn, zagaduję się trochę z marshallami. Trzeba ruszać. Dziś dzień specjalny – jedziemy wcześniej niż zwykle, zaraz za autokarami, żeby spędzić trochę czasu na Kocierzy.

Bo na Kocierzy dzisiaj święto. Już od dwóch dni wiemy, że zbierają się tam kibice Tomka Marczyńskiego, żeby podziękować mu za kupę emocji, jakich dostarczył nam przez 15 lat kariery. 15 lat – właśnie tyle ma moja córka, ta od outfitu. I tu, na przełęczy Kocierz można znaleźć więcej zwolenników jej podejścia. Pojawia się coraz więcej przebranych osób. Ktoś usilnie stara się założyć strój banana – nie jest oczywiste gdzie idą ręce, a gdzie nogi, szale w panterkę są widoczne wszędzie, są też kolorowe peruki, włosy reggae i dużo biało-czerwonych akcentów. Pojawiają się superbohaterzy – Kapitan Ameryka i Spiderman. Gra głośna muzyka – King Bruce Lee, karate mistrz, Parostatek, Felicita… Jest radośnie. Na miejsce dojeżdżają kolejni kibice – wielu na rowerach.

Każdy z nich dostaje prawdziwie górski doping z popychaniem roweru włącznie, jeden kibic niesiony entuzjazmem tłumu wjeżdża na linię „mety” stylowym wheele. Jest atmosfera święta. Młoda strażaczka, której przypadł ten odcinek, jest zaniepokojona nieco anarchistycznym nastrojem, ale daje sobie wytłumaczyć specyfikę sytuacji i już tylko pilnuje, żeby wszystkie rowery były poza szosą.

Słuchać helikopter. Nadjeżdża ucieczka, peleton ma do niej 3 minuty. Widzimy go – jadą szybko. Tomek nie będzie mógł zwolnić, wyjechać do swoich kibiców, ale na podjeździe pod przełęcz jest w pierwszej linii, tuż za nim koledzy z drużyny. Krzyczymy z całych sił. Jest super.

Fajnie było być kibicem przez tą właśnie specjalną chwilę i w tym właśnie specjalnym miejscu. Wśród wariatów w panterkach. I superbohaterów. Dzięki Tomek!

 

Poprzedni artykułTour de Pologne 2021: Relacja na żywo z szóstego etapu (ITT)
Następny artykułTour de l’Avenir 2021: Søren Wærenskjold po raz drugi
Lubię szukać głębszego sensu w codziennych wydarzeniach. Bardzo chętnie w kolarstwie, a raczej w jego okolicach. Uwielbiam dzielić się tym, co tam odkryję. Na co dzień współpracuję z organizacjami pozarządowymi przy różnego rodzaju projektach społecznych. Tam szukam tego samego.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments