fot. Marek Bala / naszosie.pl

Każda passa kiedyś się kończy. Michał Kwiatkowski po raz pierwszy w tym wyścigu zajął miejsce poza pierwszą „10”. Wciąż jednak liczy się w walce o końcowe zwycięstwo.

Trzy lata temu Michał Kwiatkowski mógł się cieszyć z triumfu na ulicach Bielska-Białej. Po tym, jak z niezłej strony zaprezentował się na poprzednich dwóch etapach, można było mieć nadzieję, że i tym razem stać go na walkę o dobrą lokatę. Niestety, choć i tym razem mógł liczyć na wspaniałą pracę kolegów, którzy na ostatnich kilometrach byli najbardziej widoczną grupą w peletonie, to na ostatnich metrach został zamknięty i nawet nie zbliżył się do powtórzenia sukcesu z 2018 roku.

Na pewno zabrakło mi perfekcyjnych nóg, żeby wykończyć pracę kolegów, których mocna praca sprawiła, że w dużym komforcie mogłem dojechać do samej kreski. Podobnie jak wczoraj byłem na dobrej pozycji przed finiszem, ale chyba zwyczajnie zabrakło mi mocy pod koniec.

– tłumaczy Polak, który jednak nie załamuje rąk po dzisiejszym słabszym występie.

Nie zamierzam długo roztrząsać tego niepowodzenia, zwłaszcza że tym razem Almeida nie zdobył bonifikaty i nie powiększył swojej przewagi w generalce. Jutro będziemy mieli zdecydowanie ważniejszy dzień, ponieważ to wtedy rozstrzygnie się klasyfikacja generalna. Na szczęście tam nie będzie liczył się finisz. Trzeba będzie jechać równym tempie przez 19 kilometrów, więc być może w takich warunkach będę wyglądał lepiej.

– ma nadzieję.

Kolejnym czynnikiem, który może dać o sobie jutro dać znać, będzie zmęczenie. Tegoroczna edycja wyścigu charakteryzuje się długimi, około 200-kilometrowymi etapami po pagórkowatym terenie. Łącznie kolarze przejechali już 977 kilometrów i można się spodziewać, że będą czuli ten dystans w nogach.

Z pewnością nie jest to łatwy Tour de Pologne. Każdego dnia musimy przejeżdżać bardzo długie dystanse, przez co ucieczki dają w kość mocniej niż zwykle. Poza tym właściwie każdego dnia walczę o wysokie miejsca na finiszach. Na szczęście jestem u siebie, czuję że kibice mnie niosą, dlatego zamierzam już walczyć do końca, nawet jeśli odczuwam już pewne zmęczenie

– zapowiada mistrz świata z Ponferrady.

Rozmawiali Marek Bala i Aleksandra Górska

Poprzedni artykułTour de l’Avenir 2021: Søren Wærenskjold liderem po prologu
Następny artykułVuelta a Espana 2021: Dlaczego Rafał Majka nie będzie liderem UAE-Team Emirates? [analiza]
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments