Zwycięstwem Amerykanina Seppa Kussa (Team Jumbo-Visma) zakończył się 15. etap Tour de France 2021. Dla 26-latka wygrana ta miała wymiar szczególny – na co dzień mieszka w Andorze, a przy trasie stała jego dziewczyna.
Dzisiejszy odcinek zmagań z pewnością zapadnie nam w pamięć. Z jednej strony wielka walka w 32-osobowej ucieczce, z drugiej próby robienia różnic między faworytami klasyfikacji generalnej, z trzeciej wreszcie po prostu najwyższy punkt tegorocznej edycji Wielkiej Pętli. Bohater mógł być jednak tylko jeden, a za sprawą zwycięstwa w Andorra la Vella stał się nim Sepp Kuss. Nie krył on wzruszenia na mecie.
-To niesamowite, nie wiem co powiedzieć. Brakowało mi dotychczas sił w nogach, nie był to po prostu mój wyścig. Dziś etap kończył się w pobliżu mojego domu, więc byłem podwójnie zmotywowany. Przy trasie czekała na mnie dziewczyna, chciałbym też pozdrowić rodzinę kibicującą mi z USA, dawno ich nie widziałem, ale czułem ich wsparcie
-opowiadał na mecie Amerykanin.
Dalej rozmowa zeszła na temat trasy i przebiegu wyścigu. Sepp Kuss zaatakował u podnóża ostatniej wspinaczki dnia – Col de Beixalis i nie dał się już doścignąć aż do mety pomimo bardzo mocnej pogoni ze strony Alejandro Valverde.
-To był bardzo ciężki dzień w ucieczce, znałem tą górę, podjeżdżałem ją dziesiątki razy na treningach. Miałem świadomość, że trzeba atakować od podnóża, tam było najbardziej stromo i można było zbudować przewagę, więc tak uczyniłem. Nadal nie dowierzam, że miałem okazję w ucieczce pokonać dwóch mistrzów świata i innych wielkich rywali
-podsumowywał przebieg dzisiejszego odcinka Sepp.
Jak wiadomo liderem Team Jumbo-Visma na klasyfikację generalną pozostaje obecnie 3. w całym wyścigu Jonas Vingegaard. Nie mogło zatem na mecie zabraknąć pytania ze strony dziennikarza na temat roli Amerykanina w zespole na ostatni tydzień rywalizacji.
-Dzisiaj bardzo chciałem się pokazać, ale teraz wszystkie siły idą na pomoc Jonasowi. Jedzie bardzo dobrze i zamierzamy zrobić wszystko by odniósł sukces
-zakończył.