To, kto będzie liderem Movistaru podczas tegorocznego Tour de France miało rozstrzygnąć się między Masem a Lopezem w Alpach. Tymczasem jedynie Enric Mas przetrwał bez strat pierwszy dzień ścigania. „Superman” leżał w dwóch kraksach i stracił prawie dwie minuty. Na domiar złego z rywalizacji z powodu doznanych złamań wycofał się Marc Soler.
O kolejnym wielkim pechu może mówić Marc Soler, który zdecydowanie przedwcześnie musi opuścić już drugi wielki tour w tym sezonie. Przypomnijmy, że w maju po kraksie opuścił także Giro d’Italia. Katalończyk ukończył etap ze stratą dwudziestu minut do zwycięzcy Juliana Alaphilippe’a (Deceuninck-Quick Step), a podczas badań w szpitalu okazało się, że ma złamane dwa nadgarstki oraz kość przedramienia.
Poza Solerem w kraksy zamieszani byli także Miguel Angel Lopez, który stracił minutę i 49 sekund w klasyfikacji generalnej oraz Alejandro Valverde i Carlos Verona. Wszyscy powinni być w stanie jechać dalej, ale tak czy siak hiszpański zespół zaliczył bardzo pechowy początek Wielkiej Pętli.
Jeden z dwóch kolarzy predestynowanych do walki w klasyfikacji generalnej, czyli Miguel Angel Lopez, nie chciał po etapie rozmawiać z dziennikarzami. Głos zabrał z kolei Enric Mas, który dojechał do mety pierwszego etapu w pierwszej grupie za mistrzem świata, tracąc do niego jedynie 8 sekund.
To był skomplikowany dzień – pierwszy dzień Tour de France zawsze jest pełen kraks i napięcia. Jeśli chodzi o mnie, to zawsze znajdowałem się w dobrym miejscu, dzięki moim kolegom z drużyny. Myślę, że w tej pierwszej kraksie, byłem jednym z ostatnich kolarzy, którzy uchronili się przed upadkiem. Z punktu widzenia drużyny [wypadek Lopeza] niczego nie zmienia, ponieważ dziś pech przytrafił się jemu, a jutro może przydarzyć się mnie
– skomentował Mas.
Tymczasem krótkimi wpisami w mediach społecznościowych podzielili się zarówno Valverde, jak i Miguel Angel Lopez. Ten pierwszy (jako nie jedyny) poprosił kibiców o rozwagę, ponieważ pierwszą kraksę spowodowała kibicka wystawiająca na szosę tabliczkę z pozdrowieniami dla swoich dziadków.
Początki Tour de France są jakie są. W moim przypadku tylko lekko „pozdzierałem” ramię. Wielu sił dla wszystkich, mam nadzieję, że nikt nie odniósł poważnych obrażeń, oraz że wszyscy zobaczymy się jutro na starcie. Bardzo proszę, aby wszyscy kibice na trasie uważali na to, co robią
– napisał „El Bala” na Twiterze, a „Superman” dodał, że „gdy ogląda zdjęcia telewizyjne z kraks, myśli, że wszyscy i tak mieli dużo szczęścia”.
Los inicios aquí suelen ser así. En mi caso, por fortuna, sólo pequeños rasguños en el brazo. Mucho ánimo a los afectados, espero que no haya lesiones graves y que nos veamos todos mañana en salida.
🙏🏻 Mucha precaución a los espectadores en carrera por favor.
— alejandro valverde (@alejanvalverde) June 26, 2021
Przypomnijmy, że drużyna Movistar przystąpiła do tegorocznej edycji Tour de France z dwoma potencjalnymi liderami na klasyfikację generalną – Masem oraz Lopezem. Alejandro Valverde wbrew temu, co komunikują niektóre media, nie wystartował z zamiarem walki w „generalce”. Ma walczyć o zwycięstwa etapowe oraz pomagać liderom. Dziś drużyna Movistar przypomniała o tym w mediach społecznościowych, prosząc, aby dziennikarze nie uznawali 41-latka jako jednego z kolarzy Movistaru walczących o jak najwyższą lokatę w Paryżu.