Gdy już okazało się, że Kacper Hoppa (UKS Copernicus) jest w czołówce wyścigu ze startu wspólnego juniorów, to z miejsca stał się wielką nadzieją miejscowej publiczności. Jest on bowiem wychowankiem klubu GKS Cartusia Kartuzy – gospodarza tegorocznych krajowych mistrzostw.
Hoppa znalazł się w dużej ucieczce dnia, a gdy ta zaczęła się dzielić, pojechał za decydującym – jak się później okazało – atakiem Kacpra Gieryka.
Gdy do naszej dwunastoosobowej grupki dołączyli kolejni kolarze, to współpraca zaczęła się psuć, każdy zaczął się rozjeżdżać. Wtedy zaatakował Kacper Gieryk, a z nim Michał Pomorski, no i wyskoczyłem. I tak dojechaliśmy razem do samej mety. Jechaliśmy dość spokojnie, ponieważ mieliśmy kilka minut przewagi i nie było czuć tej grupy z tyłu
– relacjonował Hoppa.
Po kręceniu na czele wyścigu niemal przez cały czas, przed Hoppą stanęło jeszcze jedno zadanie, czyli zafiniszowanie z trzyosobowej grupki. Wychowanek miejscowej Cartusii przyznał, że w tym elemencie dużą rolę odegrała szkoła trenerów Copernicusa – Marcina Miętkiego, a teraz Tomasza Owsiana.
Na pewno jestem zmęczony, bo spędziłem cały dzień w ucieczce. Wciąż nie wierzę w to, że zwyciężyłem. Walczyłem do końca. Od juniora młodszego uczymy się takich finiszy – najpierw szkolił mnie Marcin Miętki, a teraz przeszedłem pod opiekę Tomasza Owsiana, który zrobił mi bardzo dobre przygotowanie przed mistrzostwami Polski. Mam nadzieję, że teraz uda się pojechać jeszcze za granicę i jeszcze tam coś zdobyć
– mówił Kacper Hoppa.
Jednym z celów 17-letniego kolarza na ten sezon było złoto mistrzostw Polski w przełajach, a więc dyscyplinie, która także jest bliska sercu Hoppy. Los jednak napisał dla niego taki scenariusz, że najpierw jego palmares wzbogacił złoty medal mistrzostw Polski w kolarstwie szosowym w kategorii junior.
Teraz Hoppa ma zamiar pójść z rodzicami nad jezioro i tam świętować sukces. A że jezior na Kaszubach nie brakuje i każde z nich jest malowniczo położone, to impreza z pewnością będzie udana.