fot. Trek - Segafredo

Wczoraj Vincenzo Nibali ogłosił, że wystartuje w Giro d’Italia. Niestety wciąż nie wiadomo, w jak wysokiej formie Włoch przystąpi do wyścigu.

Przyczyną niepewności związanej z jubileuszowym, 10. występem Włocha w Giro d’Italia była kontuzja odniesiona w połowie kwietnia w szwajcarskim Lugano. Na szczęście wczoraj kolarz i jego ekipa ogłosili, że start w tym wyścigu nie wiąże się z ryzykiem urazu.

Chirurg, który operował Vincenzo zrobił prześwietlenie nadgarstka i ono pokazało, że płytka jest dobrze ustawiona i że nie ma żadnych zwichnięć. Dzięki temu wiemy, że nadgarstek dobrze reaguje na obciążenia związane z intensywnym treningiem. Dzięki temu mogliśmy wyrazić zgodę na powrót Vincenzo do ścigania

– mówił Emiliano Magni – lekarz Trek-Segafredo.

Swoje poprzednie starty w Giro d’Italia Włoch kończył z bardzo dobrymi wynikami. Tylko w pierwszych dwóch występach zajmował miejsca poza „10”, co wynikało głównie z tego, że musiał pracować na innych – najpierw Danilo di Lucę (starszy kolega Nibalego wygrał tamtą edycję), a potem Franco Pellizottiego.

Natomiast w kolejnych latach, gdy to on stał się już najważniejszą postacią swojego zespołu, jego występ niemal zawsze kończył się wizytą na końcowym podium. W pierwszej trójce kończył sześć kolejnych edycji, przerywając tę passę dopiero w ubiegłym roku, gdy zajął 7. miejsce.

Tyle tylko, że jeszcze nigdy przerwa Włocha między startem w Giro, a poprzednim wyścigiem nie była tak długa (po raz ostatni widzieliśmy go na szosie podczas Milano-Sanremo). Nic więc dziwnego, że tym razem gwiazda Trek-Segafredo nie chce składać konkretnych deklaracji, uznając, że najważniejszy cel już osiągnęła.

To był wyścig z czasem i bardzo się cieszę, że go wygrałem. To co wydarzyło się 14 kwietnia, było dla mnie prawdziwą katastrofą. Od tego czasu myślałem tylko o tym, by zdążyć na Giro d’Italia. Nie jestem w takiej formie, w jaką celowałem przed wypadkiem, wciąż będę potrzebował ostrożności podczas jazdy w grupie. Dlatego nie jestem w stanie powiedzieć, jakie będą moje cele – może spróbuję powalczyć w „generalce”, może postaram się sięgnąć po zwycięstwo etapowe. Wiem, że chcę coś osiągnąć, ale jak dużo będę w stanie zrobić? To okaże się dopiero w czasie wyścigu

– zakończył.

 

Poprzedni artykułPlan kolarskich transmisji w Eurosporcie – maj 2021
Następny artykułEmanuel Buchmann na dłużej w BORA-hansgrohe
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments