Pierwsze miesiące po odejściu Jana Hirta z CCC Team nie są najlepsze. Na szczęście Czech powoli dochodzi do formy.

Jan Hirt był jednym z kilkunastu kolarzy, którzy utrzymali się w World Tourze po tym, jak CCC Team zniknęło z World Touru. Ekipa z Belgii od dawna polowała na Czecha, więc teraz, gdy w końcu udało się go ściągnąć, wiązała z nim spore nadzieje. Niestety początek sezonu nie był dla niego zbyt udany.

Zacząłem swój sezon od UAE Tour, gdzie powoli nabierałem rozpędu. Niestety później rozchorowałem się podczas Tirreno-Adriatico. Oczywiście nigdy nie ma dobrego czasu na chorobę, ale to był na nią czas wyjątkowo zły. To, co się tam stało zaburzyło mój progres. To nie było nic wielkiego – zwykły kaszel i przeziębienie, ale tyle wystarczyło, by spowolnić moje przygotowanie do Volta a Catalunya

– mówi w informacji prasowej wypuszczonej przez jego nowy zespół.

Nie dziwi więc fakt, że każdy z wymienionych przez siebie wyścigów kończył na odległej pozycji (UAE Tour na 37., Tirreno Adriatico – 81., a Volta a Catalunya – 82.). Na szczęście teraz wszystko zaczyna iść ku dobremu. Hirt chwali sobie współpracę ze swoim trenerem Frederikiem Veuchelenem i wierzy, że już niedługo wróci na właściwe tory. Kolejnym sprawdzianem dla niego będzie Tour de Romandie. Hirt lubi jeździć w Szwajcarii – w 2019 roku zajął 5. miejsce w Tour de Suisse.

Jesteśmy bardzo mocni, co widać podczas treningów, a do tego rozumiemy się coraz lepiej. Wierzę, że to zaprocentuje podczas Giro d’Italia. Wcześniej jednak pojadę na Tour de Romandie, gdzie powinienem przygotować do wyścigu o Maglia Rosa. W przeszłości najlepiej czułem się podczas trzeciego tygodnia – właśnie dzięki temu w 2017 do końca utrzymywałem się z najlepszymi góralami na świecie, a w 2019 byłem o krok od zwycięstwa etapowego. To mój ulubiony wyścig i już nie mogę się go doczekać

– dodał Czech.

Warto zauważyć, że były kolarz CCC co dwa lata jest blisko tego, by odnieść we Włoszech jakiś duży sukces. W 2017 zajął 12. miejsce w klasyfikacji generalnej (a więc do top 10 zabrakło mu dwóch pozycji), a w 2019 przegrał walkę o etap jedynie z Giulio Ciccone. Jeśli utrzyma tę serię, w tym roku znów powinien odegrać w wyścigu jakąś rolę – być może tym razem w końcu uda mu się wrócić z jakimś skalpem?

Poprzedni artykułTour of Turkey 2021: Cavendish wreszcie ze zwycięstwem, aktywny Tracz!
Następny artykułLaporte liderem Cofidisu na Strzałę Brabancką
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments