fot. INEOS Grenadiers

Piąty etap Volta a Catalunya był niezwykle nerwowy. Stres nie udzielił się jednak Adamowi Yatesowi, który dobrze odnalazł się w „nowej roli”.

Już przed rozpoczęciem wyścigu dookoła Katalonii było jasne, że etap nr 5 będzie idealny dla uciekinierów. Na początkowych kilometrach sytuacja nieco wymknęła się jednak spod kontroli, przez co na czoło wskoczyło kilkudziesięciu mocnych zawodników. To z kolei zmusiło kolarzy ekipy Ineos do większego zaangażowania w pościg, czego sami kolarze w planach nie mieli. O przebiegu etapu na mecie opowiedział lider całej imprezy, Adam Yates.

To był zdecydowanie trudniejszy etap, niż planowaliśmy. Nie było jednak nerwowo. Koledzy przez cały odcinek kontrolowali sytuację, a mi pozostało jedynie trzymać się koła. Kiedy zobaczyłem, że na czoło wysforowało się 44 zawodników, nie spanikowałem. Musieliśmy jednak zostawić na szosie więcej energii. Mimo to sam mogłem czuć się bardzo komfortowo. Podoba mi się to, jak w takich momentach działa ekipa Ineos

– powiedział Yates.

Bez wątpienia doświadczony już Brytyjczyk ma bardzo duże szanse na ostateczne wygranie klasyfikacji generalnej Volta a Catalunya. Najgroźniejsi rywale mogą bowiem poszukać swojej szansy jedynie w niedzielę, na etapie do Barcelony.

Poprzedni artykułWpływ pandemii na popularność trenażerów w Polsce
Następny artykułMathieu van der Poel: „Z Woutem zrobiliśmy wszystko, co mogliśmy”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments