fot. Lotto-Soudal

W 2018 roku był drugi i teraz znowu jest drugi. Caleb Ewan (Lotto-Soudal) musi poczekać dwanaście miesięcy na kolejną szansę na wygranie wymarzonego przez siebie monumentu Mediolan-San Remo. Australijczyk nie ukrywał na mecie rozczarowania. 

Gdy Caleb Ewan po raz pierwszy zajął w „La Primaverze” drugie miejsce był najlepszym z całej reszty, ponieważ wygrał finisz z peletonu za zwycięskim Vincenzo Nibalim. To dało mu nadzieję, że pewnego dnia stanie na najwyższym stopniu podium. Wciąż szansa nie jest stracona, ale tym razem ponownie się nie udało.

– Moje pierwsze drugie miejsce w San Remo było naprawdę dobrym wynikiem. To był mój drugi start w tym wyścigu i dawało to nadzieję na to, że kiedyś mogę wygrać ten wyścig. Tym razem? Tym razem jestem naprawdę zawiedziony

– powiedział „na gorąco” Caleb Ewan.

Z Tirreno-Adriatico Caleba Ewana wykluczyła choroba, ale później poczuł się lepiej i według medialnych doniesień trenował na Poggio, symulując ataki takie jak dziś przypuścił na tym podjeździe mistrz świata Julian Alaphilippe. Ewan zaimponował jazdą na legendarnych dla Mediolan-San Remo podjazdach w stylu raczej specjalisty od klasyków, a nie sprintera.

– Podchodząc do tego wyścigu wiedziałem, że jestem w dobrej formie. Tak jak w poprzednich sezonach obrałem sobie ten wyścig za cel, dlatego pracowałem nad swoją jazdą po górach. Symulowałem nawet ataki na Poggio, dlatego dzisiaj byłem w stanie za nimi podążyć. Byłem na tym podjeździe na całkiem dobrej pozycji, kiedy poszły akcje lekko cierpiałem, ale mimo to mogłem trzymać koło

– opowiadał Australijczyk.

W końcówce Ewan został osamotniony, a co za tym idzie nie miał kolegi z drużyny, który zniwelowałby stratę do atakującego Jaspera Stuyvena. W rezultacie kolarz Lotto-Soudal rozpoczął swój sprint z koła Sorena Kragha Andersena, ale zdawał sobie sprawę, że jest to walka o drugie miejsce.

– Miło byłoby mieć kolegę z drużyny, ponieważ wiedziałem, że jeśli grupka dojechałaby razem, byłbym z niej najszybszy. W takiej sytuacji to zawsze jest loteria, ponieważ wiadomo, że mogą być ataki. Musisz po prostu czekać, nie mogłem spawać tej dziury. Zrobiłem to, co powinienem, ale ostatecznie okazało się, że czekaliśmy zbyt długo

– zakończył 26-latek.

Poprzedni artykułMediolan-San Remo 2021: 1545 watów – maksymalna moc Stuyvena podczas zwycięskiego ataku
Następny artykułMazowsze Serce Polski Team z apetytem na zwycięstwo w GP Slovenian Istria
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments