fot. Giro d'Italia

W wywiadzie, jakiego Mauro Vegni udzielił po zakończeniu wyścigu Giro d’Italia w Mediolanie, zapowiedział, że przyszłoroczna edycja najprawdopodobniej odbędzie się w całości we Włoszech. Nie ustalono jeszcze daty oficjalnej prezentacji, ale większość trasy jest już zaprojektowana. 

Przypomnijmy, że według pierwotnych planów poczynionych jeszcze przed wybuchem pandemii wirusa koronawirusa, wyścig Giro d’Italia miał wystartować z Budapesztu. Niemożliwe stało się nie tylko zrealizowanie tych zamierzeń, ale nawet krótka wizyta we Francji, po drodze na szczyt Colle Agnello. W związku z tym Vegni  oraz firma RCS Sport nie zamierza w przyszłym roku wyjeżdżać poza granice włoskiego buta.

– Nie sądzę, że problemy związane z COVID-19 zostaną rozwiązane do przyszłego roku. W związku z tym pracujemy nad tym, aby wszystkie dwadzieścia jeden etapów odbyło się na terenie Włoch. Naprawdę o tym myślimy i mamy w zanadrzu różne miejsca startu wyścigu – zarówno we Włoszech, jak i za granicą. Ale jeśli nadal będzie trwała pandemia, start poza granicami naszego kraju będzie zbyt skomplikowany

– powiedział Vegni.

Dyrektor Corsa Rosa wyraził również dumę z faktu, że zarządzany przez niego wyścig dojechał do Mediolanu. Nie doszło jednak do tego zupełnie bez przeszkód, ponieważ z powodu zakażeń wśród kolarzy wycofały się drużyny Mitchelton-Scott oraz Jumbo-Visma, a EF Pro Cycling chciała, by wyścig skończyć się po dwóch tygodniach.

– Były pewne obawy, ale zawsze towarzyszyła nam determinacja, aby wyścig dojechał do Mediolanu. Kontynuowalibyśmy wyścig z kimkolwiek, kto chciałby z nami to robić. Zatrzymalibyśmy się tylko wtedy, gdyby poprosiły nas o to władze

– dodał Mauro Vegni.

Włoch odniósł się także do incydentu skrócenia dziewiętnastego etapu, które wymogło na organizatorach Giro Stowarzyszenie Profesjonalnych Kolarzy. Zaraz po tym Vegni grzmiał, że „ktoś za to zapłaci”.

– Ten etap zranił mnie, zwłaszcza, że był to wyjątkowy, specjalny rok z wieloma trudnościami. Tym bardziej było ważne, aby coś doprowadzić do końca bez żadnych przeszkód. Jednak, kiedy podsumowuję sobie to Giro, to jestem zdecydowanie bardziej usatysfakcjonowany niż zawiedziony. Bardzo się cieszę, że jestem tu dzisiaj na Piazza Duomo, ponieważ nie wszyscy wierzyli, że tutaj dojedziemy. Ale to się udało dzięki wszystkim zaangażowanym w wyścig, włącznie z kolarzami

– zakończył Mauro Vegni.

Poprzedni artykułBohaterowie Giro d’Italia 2020 [quiz]
Następny artykułNaszosowe oceny (Vuelta): odsiew
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments