Dyrektor Giro d’Italia Mauro Vegni przyznał w wywiadzie udzielonym stacji Eurosport, że martwi się o losy swojego wyścigu w kontekście pogarszającej się sytuacji epidemicznej w Europie. Jednak w tym momencie nie ma żadnych planów co do tego, aby Corsa Rosa miał zakończyć się przedwcześnie.
Wyścig Giro d’Italia toczy się w momencie, gdy niemal cała Europa mierzy się ze znaczącym wzrostem zakażeń wirusem Covid-19. Dziś organizatorzy Paryż-Roubaix podjęli decyzję o odwołaniu tego jednego z pięciu kolarskich monumentów. Stąd też dziennikarze rozmawiający z Mauro Vegnim pytali go o to, czy trwający wyścig Giro d’Italia może zostać przedwcześnie zakończony.
– Prawda jest taka, że następuje wzrost zakażeń i może być to jednym z największych problemów podczas Giro. To jest coś, czego nie jesteśmy w stanie kontrolować. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby wszystko było w porządku, ale jest to poważny problem, który czyni nasze życie trudniejszym
– powiedział Mauro Vegni, który mimo wszystko wierzy, że „różowy wyścig” dojedzie do mety w Mediolanie, którą zaplanowano na 25 października.
Wątpliwości organizacyjne budzi także pogoda, która w trzecim tygodniu Giro może organizatorom napytać dodatkowej biedy. Zanosi się bowiem na opady śniegu na najwyższych przełęczach, przez które ma przejechać włoski wielki tour.
– Jesteśmy gotowi poradzić sobie z każdą sytuacją, ale musimy być spokojni. Nie chcemy podjąć decyzji, które wpłynęłyby na bezpieczeństwo kolarzy. Pytam wszystkich uczestników Giro, co sądzą na ten temat, ponieważ tylko w ten sposób możemy właściwie rozwiązać ten problem. Zobaczymy, co się wydarzy
– dodał Vegni.
25 października zanosił się na jeden z najbardziej zajętych i najciekawszych dni w historii kolarstwa. Tego dnia miał się bowiem odbyć wyścig Paryż-Roubaix (damska i męska edycja), finał Giro w Mediolanie, a ponadto finisz szóstego etapu Vuelta a España na słynnym Tourmalet. Tymczasem możemy mieć nadzieję już tylko na emocje związane z Giro i Vueltą.