Zwycięzca z Giro d’Italia z 2017 roku ma za sobą bardzo trudny, ubiegły sezon. Z powodu poważnej kontuzji kolana Dumoulin musiał przedwcześnie zakończyć sezon po wycofaniu się z Critérium du Dauphiné. Te wszystkie trudne chwile oraz walka o powrót do zdrowia i do pełni formy wystawiły na próbę losy kariery „Motyla z Maastricht”.
29-letni Holender zakończył tegoroczny Tour de France na wysokiej siódmej lokacie. Podczas całego francuskiego Grand Touru Dumoulin wspierał swojego lidera Primoža Rogliča w walce o triumf w klasyfikacji generalnej. Niestety Słoweniec musiał uznać wyższość Tadeja Pogačara (UAE Team Emirates), ale postawa w tym wyścigu Toma Dumoulina daje mu wiele nadziei na przyszłość o czym wspomniał w rozmowie dla holenderskiej telewizji NOS.
Jestem dumny z tego, że ponownie osiągnąłem ten poziom. To, że zająłem siódme miejsce w klasyfikacji generalnej i walczyłem o zwycięstwo w „czasówce”, jeśli ktoś by mi to powiedział w kwietniu to bym mu nie uwierzył. Po kontuzji kolana przeżyłem naprawdę okropny czas. Mogę powiedzieć, że byłem bliższy zakończenia niż kontynuowania kariery
– mówił mistrz świata w jeździe indywidualnej na czas z Bergen z 2017 roku.
Najbliższym startem Toma Dumoulina będzie właśnie światowy czempionat w Imoli. O ile jego start w wyścigu ze startu wspólnego jest pewny to reprezentant kadry Oranje nie wyklucza rezygnacji ze startu w piątkowej „czasówce”.
Wybieram się do mojego domu na kilka dni, a już w środę lecę na mistrzostwa świata. Wszystko będzie zależeć od mojego samopoczucia. Kwestia udziału piątkowej jazdy indywidualnej na czas może jeszcze ulec zmianie
– zakończył Holender.