fot. BORA- hansgrohe/Bettini Foto

Kolejny dzień i kolejny dobry występ Rafała Majki. Po 2. miejscu dwa dni temu, dziś Polak zajął 3. lokatę.

Po wspaniałym występie na 3. etapie Tirreno-Adriatico kolarz z Zegartowic do liderującego Michaela Woodsa tracił zaledwie 5 sekund. Różnice między nim, a kolejnymi kolarzami w klasyfikacji generalnej były tylko nieco większe, a to zapowiadało emocje na dzisiejszym odcinku z Norcii do Sassotetto, który był uważany najtrudniejszym na trasie tegorocznego „Wyścigu Dwóch Mórz”. Nie zawiedliśmy się.

Było dziś bardzo trudno, ale trasa mi pasowała. Myślę, że przejechałem dobry wyścig. W pierwszej części trasy byłem w stanie zaoszczędzić mnóstwo energii, więc pod koniec czułem, że mam sporo mocy pod nogą. Na ostatnim wzniesieniu długo jechałem w pierwszej grupie. Utrzymywałem się wraz z Woodsem i Yatesem. Niestety gdy Yates przyspieszył, ja nie mogłem za nim ruszyć.

– mówił Majka w informacji prasowej przygotowanej przez jego zespół.

Choć Polak nie miał w nogach wystarczająco dużo pary, by kolejne kilometry pokonać w towarzystwie zwycięzcy Vuelty z 2018 roku, to ciężko powiedzieć, by miał chwilę słabości. Po ataku Brytyjczyka tempo w grupie faworytów wzrosło, a z tyłu zostawali kolejni kolarze, w tym Woods, który na metę miał przyjechać minutę i 10 sekund za Majką. Natomiast wychowanek Krakusa Swoszowice wciąż jechał z przodu.

W końcu za Yatesem została już tylko trójka: Majka, Geraint Thomas i będący ostatnio w wielkiej formie 24-letni Aleksandr Vlasov. W końcówce Rosjanin wyraźnie osłabł, a tempo nadawali dwaj bardziej doświadczeni kolarze. Zmiany Polaka były dłuższe i mocniejsze, jednak na finiszu to Thomas był lepszy.

Wraz z Thomasem staraliśmy się dopaść Yatesa, ale nie byliśmy wystarczająco mocni. Ostatecznie skończyłem na 3. miejscu, co i tak mogę uznać za bardzo pozytywny wynik

– podsumował Polak, który linię mety przekroczył 35 sekund za dzisiejszym zwycięzcą.

W związku z tym, choć przez moment nasz rodak był wirtualnym liderem wyścigu, to podczas dekoracji niebieską koszulkę odbierał Yates. Strata Majki wynosi 16 sekund, co oznacza, że zwycięstwo w wyścigu delikatnie się oddaliło, niemniej szanse na dogonienie kolarza Mitchelton-Scott będzie miał jeszcze na 7. i 8. etapie. Łatwo nie będzie, ale wciąż jest szansa, że po dwóch latach znów będziemy mogli oglądać Polaka, który po zakończeniu wyścigu będzie mógł pozować przed fotografami z trójzębem Posejdona.

 

 

Poprzedni artykułWyścig „Solidarności” i Olimpijczyków 2020: Stanisław Aniołkowski triumfuje na 3. etapie!
Następny artykułNaszosowe oceny: porażka z honorem
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments