Julian Alaphilippe stracił wczoraj koszulkę lidera klasyfikacji generalnej. Mimo wszystko nie wyglądał na załamanego decyzją sędziów.
Zawodnik Deceunincku-Quick Step po raz pierwszy w tym roku założył maillot jaune po zwycięskim dla siebie 2. etapie. Podobnie jak w zeszłym roku, stracił ją po zaledwie trzech dniach. Wtedy koszulkę lidera odebrał mu Giulio Ciccone, który wziął udział w zakończonej sukcesem ucieczce dnia. Alaphilippe do końca walczył wówczas o utrzymanie trykotu – zaatakował nawet z głównej grupy, jednak ostatecznie zabrakło mu pięciu sekund.
Wczoraj żadnej walki nie było – spokojnie dojechał do mety w peletonie, a utratę koszulki kosztował go nie dobry występ któregoś z rywali, a odebranie bidonu od masażysty na 17 kilometrów przed metą.
Miałem skoncentrować się na tym by obronić koszulkę i pomóc Samowi sięgnąć po zwycięstwo etapowe – to się nie udało, ale Sam przejął zieloną koszulkę, co jest bardzo dobrą wiadomością
– mówił dziennikarzom krótko po przekroczneniu linii mety. Gdy mówił dalej, nie wyglądał na specjalnie załamanego. Warto także zauważyć, że nie zadeklarował walki o to, by, tak jak w zeszłym roku, odzyskać koszulkę.
To dla nas rozczarowanie, usłyszeliśmy o tej decyzji dopiero po finiszu. Nie wiem jak to się stało. To był bardzo nudny etap z bardzo nerwowym zakończeniem. Nie wiedziałem, że już nie mogę wziąć tego bidonu, ale trudno. Takie są zasady i muszę zaakceptować decyzję sędziów. Nie martwię się już tym, co się wydarzyło. Teraz musimy o tym wszystkim zapomnieć i skupić się na kolejnych etapach
– zakończył kolarz, którego czeka dziś, podobnie jak cały peleton, bardzo wymagający etap z metą na Mont Aigoal.