Foto: Alex Broadway / ASO

Wout van Aert (Jumbo-Visma) w pięknym stylu wygrał dość nudny etap „Wielkiej Pętli”.

Wszyscy mamy w pamięci jazdę indywidualną na czas w Pau i fatalny upadek Belga w ubiegłorocznym Tour de France. Kontuzja prawego uda spowodowała, że kolarz Jumbo-Visma nie jeździł od lipca 2019 roku do lutego 2020. Można powiedzieć, że pandemia koronawirusa i zmiana kalendarza wyścigów wyszła mu na korzyść.

Wygrał Strade Bianche, Milano – San Remo, etap na Critérium du Dauphiné oraz został mistrzem Belgii w jeździe indywidualnej na czas. Dzisiaj do swojego palmares dodał drugi etapowy triumf na Tour de France.

Nie sądziłem, że po upadku w Pau w zeszłym roku kiedykolwiek zdołam wrócić na wysoki poziom. Tamte miesiące były naprawdę trudne, ale wszystko się udało. Dzisiaj był ciężki finisz, ale z drugiej strony jeden z najłatwiejszych etapów w moim kolarskim życiu.

Meta z lekkim podjazdem bardzo mi odpowiadała. Udało mi się znaleźć za pociągiem Sunwebu i to wykorzystałem. Dziękuję mojej ekipie, że dziś dała mi wolną rękę. Takie zwycięstwa smakują najlepiej

– powiedział na mecie uradowany Wout van Aert.

Dzisiaj wygrał, a jutro wróci do swojej pracy, czyli pomocy na rzecz Primoza Roglicia i Toma Dumoulina.

Poprzedni artykułJulian Alaphilippe pozbawiony żółtej koszulki!
Następny artykułNaszosowe oceny: coachingowy bełkot
Pismak z pasji, nie z wykształcenia. Wielbiciel scoutingu i skarbów kibica. Pisze to co myśli, a nie co wypada.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments