Złamany obojczyk nie jest w tym momencie największym problemem Dylana Groenewegena. Bezmyślne zachowanie Holendra może poskutkować nie tylko zawieszeniem, ale też poważnym uszczerbkiem na jego finansach.
Patrick Lefevere już w dniu wypadku zapowiedział, że skieruje sprawę do sądu. Wczoraj natomiast poinformował media, że jego zespół – Deceuninck – Quick Step zawiadomi o całej sprawie polską policję.
Szef belgijskiej grupy nie jest jedyną osobą, która domagała się odpowiedzialności prawnej dla Holendra, który zepchnął Fabio Jakobsena na barierki. Niektórzy najchętniej zobaczyliby go w pasiakach.
O to, jakie konsekwencje prawne mogą spotkać Holendra, dziennikarze Het Nieuwsblad zapytali Waltera Van Steenbrugge – prawnika, który od wielu lat zajmuje się kolarzami. Był adwokatem m.in. Wouta Van Aerta (podczas jego sporu z Nickiem Nuyensem) i Ilio Keisse
Ciężko zakwalifikować czyn Groenewegena jako usiłowanie zabójstwa. Może go jednak uznać odpowiedzialnym za spowodowanie poważnych obrażeń i kontuzji. Jego zachowanie można częściowo uzasadnić maksymalnym wysiłkiem, ale proszę zobaczyć, jak świadomie wyciągnął łokieć w kierunku drugiego kolarza. Z mojego punktu widzenia jest to bardzo poważny błąd
– brzmiała odpowiedź Van Steenbrugge.
To oznacza, że, tak jak można było się spodziewać, między bajki można włożyć opinie ludzi, którzy wysłaliby Holendra za kratki. To jednak nie oznacza, że nie poniesie on bardzo surowych konsekwencji za to, do czego doprowadził w środę.
Jego czyn wymaga surowej kary dyscyplinarnej i oczywiście rekompensaty finansowej dla poszkodowanego – zapewne liczonej w milionach. Jakobsen jest młodym kolarzem, który z powodu wypadku może nie jeździć na rowerze rok albo nawet jeszcze dłużej – może nawet nigdy nie wrócić na rower. To oznacza olbrzymie straty. Dlatego Dylan, o ile nie jest odpowiednio ubezpieczony, może mieć poważne problemy
– zakończył prawnik.