Podczas konferencji prasowej on-line z drużyną BORA-hansgrohe, która przebywa na zgrupowaniu w austriackim Sölden, mieliśmy okazję porozmawiać także z trzykrotnym mistrzem świata Peterem Saganem. Słowak przygotowuje się do udziału w dwóch wielkich tourach: Tour de France oraz Giro d’Italia.
Peter Sagan nie ścigał się od Paryż-Nicea. Zanim dotarł na zgrupowanie z drużyną do Austrii, przeszedł podczas kwarantanny wprowadzonej z powodu pandemii wirusa Covid-19 (jak niemal wszyscy) trudny i dziwny czas kwarantanny. Jednak on odczuł to jeszcze dobitniej, ponieważ po „wyścigu ku słońcu” na kilka tygodni „na ochotnika” odizolował się od swojej byłej żony i syna.
– Pomyślałem sobie, że miałem w trakcie wyścigu kontakt z wieloma osobami, dlatego po powrocie do Monako odizolowałem się od mojej byłej żony i mojego syna, by nie ryzykować zakażenia ich. Przez trzy tygodnie przebywałem w swoim mieszkaniu i nie wychodziłem, dopiero po trzech tygodniach wyszedłem zobaczyć się z synem i zrobić zakupy. Nigdy jednak nie miałem żadnych objawów koronawirusa
– zdradził Peter Sagan.
Słowak zapytany, czy jego zdaniem decyzja organizatorów wyścigu Paryż-Nicea o kontynuowaniu rywalizacji, pomimo że Francja w trakcie jego trwania wchodziła w ogólnokrajową kwarantannę, zakazując między innymi wszystkich innych wydarzeń sportowych, była słuszna, odpowiedział:
– To nie była nasza decyzja, żeby ścigać się w tym wyścigu, my jesteśmy tylko kolarzami. To organizatorzy wraz z Międzynarodową Unią Kolarską (UCI) oraz władzami [państwowymi] ustalają, co mamy robić, a my musimy się temu podporządkować. Zdecydowano o odwołaniu ostatniego etapu, a następnie zamknęli całą Francję. Oczywiście, to była bardzo dziwna sytuacja
– przyznał Sagan.
Teraz pojawiła się wreszcie możliwość zorganizowania zgrupowania całej drużyny, choć oczywiście po uprzednim przeprowadzeniu testów na obecność wirusa Covid-19, które w przypadku kolarzy i pracowników zespołu BORA-hansgrohe dały w stu procentach negatywne wyniki. Słowak jest z tego powodu bardzo zadowolony.
– Jestem bardzo szczęśliwy, że tutaj jestem, ponieważ od trzech miesięcy, czyli od zakończenia wyścigu Paryż-Nicea przebywałem w Monako i bardzo chciałem już opuścić dom i dokądś pojechać. Jest tutaj cała drużyna, a Sölden jest bardzo miłym i odpowiednim miejscem do trenowania. Wreszcie po trzech miesiącach można robić coś innego. To zgrupowanie jest bardzo ważne, wszyscy podchodzą do niego poważnie i zamierzają skorzystać z możliwości trenowania w takich warunkach. Mamy tutaj masażystów, drużyna dba o nas bardzo dobrze, dlatego możemy w pełni koncentrować się na pracy oraz na regeneracji. Po powrocie do domu będziemy kontynuować ciężkie treningi, tylko już bardziej indywidualnie
– przedstawił plany na najbliższe tygodnie Peter Sagan.
Lider zespołu dowodzonego przez Ralpha Denka zainauguruje na nowo sezon 2020 startem w wyścigu Strade Bianche (1 sierpnia), a następnie pojawi się w Mediolan-Turyn, Mediolan-San Remo, Criterium du Dauphiné oraz Tour de France. Po Wielkiej Pętli wybiera się na Giro d’talia, aby dotrzymać słowa, jakie złożył organizatorowi włoskiego wielkiego touru, firmie RCS Sport.
– Podczas ostatniej prezentacji uścisnęliśmy sobie dłonie wraz z organizatorem – firmą RCS – oraz Ralphem Denkiem [szefem drużyny BORA-hansgrohe] i obiecaliśmy, że wystartuję w Giro, dlatego musimy dotrzymać tej obietnicy
– powiedział Sagan odpowiadając na pytanie, czy żałuje, że nie wystartuje w październikowych brukowanych klasykach jak Ronde van Vlaanderen czy Paris-Roubaix i dodał:
– Tak, żałuję, że nie wystartuję w brukowanych klasykach, ale w takim okresie jak ten [wyjątkowo okoliczności z powodu pandemii] musimy podejmować trudne decyzje. Cały kalendarz wygląda teraz po prostu inaczej. Gdyby nie ta sytuacja z pandemią, start w północnych klasykach nie byłby dla mnie problemem.
Jeden z dziennikarzy biorących udział w konferencji zapytał Sagana o zdanie, jakie konsekwencje dla dyspozycji zawodników będzie miał tak intensywny kalendarz – dość powiedzieć, że Wielką Pętlę od Giro będą dzieliły niespełna dwa tygodnie. Jak wyliczyli dziennikarze portalu Cyclingnews, w związku z tym, że Sagan wystartuje zarówno w Tourze, jak i w Giro pokona aż czterdzieści dwa etapy w ciągu pięćdziesięciu ośmiu dni.
– Nie wiem, jakie będą konsekwencje tak zorganizowanego kalendarza, ponieważ nikt z nas nie znajdował się wcześniej w takiej sytuacji. Myślę, że jest za wcześnie, aby o tym mówić
– odpowiedział w swoim stylu Słowak, któremu jednak w tym przypadku nie wypada odmówić racjonalności.
Zresztą nie tylko w tym przypadku trzykrotny zdobywca tęczowej koszulki popisał się zdrowym podejściem do rzeczywistości. Błysnął także wtedy, gdy otrzymał pytanie, a właściwie stwierdzenie, że przynajmniej podczas lockdownu w Monako mógł doświadczać tak zwanego normalnego życia, a nie takiego na walizkach i z dala od najbliższych, z jakim na co dzień mają do czynienia zawodowi kolarze.
– Nie sądzę, że w czasie lockdownu zasmakowaliśmy normalnej sytuacji, ponieważ to nie było normalne życie. Wolałbym pojechać w tym czasie na wakacje i wtedy mógłbym powiedzieć, że prowadziłem zwykłe życie bez roweru.
O swojej charyzmie i poczuciu humoru przypomniał także wtedy, gdy jeszcze inny dziennikarz zapytał go o konfrontację twarzą w twarz na szosie z Remco Evenepoelem, belgijskim bardzo młodym talentem, o którym mówi się, że może wygrać Giro d’Italia.
– Powiem mu „hello”
– odparł Peter Sagan, którego za pośrednictwem internetowych łączy i komputera przepytała i wysłuchała
Marta Wiśniewska.