Vincenzo Nibali wrócił do treningów na zewnątrz. Włoch szykuje się do powrotu do ścigania w sierpniu. Początek sezonu był obiecujący w wykonaniu kolarza Trek-Segafredo.
W połowie marca, Paryż – Nicea był ostatnim wyścigiem przed przerwą. Vincenzo Nibali zajął w nim 4. miejsce. Wcześniej był 3. w Royal Bernard Drome Classic. Po dwóch miesiącach pobytu w domu doświadczony Włoch udzielił wywiadu portalu TuttoBiciWeb. Opowiedział chociażby o swoim dzieciństwie.
Jako dziecko byłem chuliganem. Dzięki rowerowi mogłem wyładować moją energię. Rower pomógł mi dorosnąć. Byłem okropny. Szukałem zaczepek, uciekałem ze szkoły, wymyślałem głupstwa
– powiedział Włoch.
Nibali został zapytany o to, czy chciałby, żeby jego córka Emma poszła w ślady ojca i zajęła się kolarstwem.
Moja córka na razie tańczy i jeździ na łyżwach. Nie miałbym problemów z tym, gdyby uprawiała kolarstwo, ale wolałbym inny sport. Kolarstwo jest trudne, wymaga wielu poświęceń
– odpowiedział Sycylijczyk.
Włoski kolarz odniósł się także do obecnej sytuacji, w której nie ma wyścigów.
Brakuje mi wyścigów i rywalizacji, którą za sobą niosą. Czasami robimy symulację wyścigów. Raz rzuciłem Ulissiemu wyzwanie na wspinaczce o nachyleniu 15%. Nikt nie chciał zostać w tyle. Z wyścigów nie brakuje mi tylko walizek
– przyznał Vincenzo Nibali.
Kolarz odniósł się również do zatwierdzonego projektu premii 500 euro na zakup roweru.
W Anglii premia spowodowała boom na rowery. Państwo przeznaczy premię dla tych, którzy pojadą do pracy na rowerze. To dobrze, ale potrzebujemy jeszcze przepisów chroniących rowerzystów
– powiedział kolarz Trek-Segafredo.
Włoch został także zapytany o ewentualny start w Paryż-Roubaix. Jeszcze nigdy w karierze nie wystartował w „Piekle Północy”.
To jedyny z najważniejszych klasyków, w którym nie jechałem. Wyścig ten nie odpowiada mojej charakterystyce i nigdy nie znalazł się w moim kalendarzu. Jednak chciałbym spróbować
– przyznał Nibali.