Gdyby nie koronawirus Stybar broniłby wczoraj trofeum wywalczonego w zeszłym roku podczas E3 BinckBank Classic. Niestety nie miał takiej możliwości.

Dla Czecha początek zeszłorocznej brukowej kampanii był być może najlepszym okresem w karierze. Najpierw wygrał Omloop Het Nieuwsblad, a później, przy olbrzymiej pomocy Boba Jungelsa, powtórzył ten sukces w E3 Binck Bank Classic. Dziś przyznał, że był to być może największy sukces w jego dotychczasowej przygodzie z kolarstwem.

To było prawdopodobnie największe zwycięstwo w mojej karierze – to jeden z najpiękniejszych wyścigów w kalendarzu i zawsze marzyłem o wygraniu go. Tamtego dnia wszystko ułożyło się po mojej myśli. Po włoskich wyścigach czułem się bardzo dobrze i mogłem liczyć na pomoc Boba Jungelsa. Wtedy przed Stationbergiem kazałem mu zaatakować. Dzięki temu mogłem spokojnie jechać za plecami swoich rywali.  Potem, gdy już go dogoniliśmy, bardzo ciężko pracował, żeby mu pomóc. Nigdy mu tego nie zapomnę i mam nadzieję, że pewnego dnia będę w stanie się za to odwdzięczyć

– mówił CyclingNews.

Niestety raczej nie będzie mógł tego zrobić w najbliższym czasie, ponieważ po Paryż-Nicea sezon został przerwany z powodu pandemii koronawirusa i raczej nieprędko zostanie wznowiony. Na nieszczęście trzykrotnego mistrza świata w kolarstwie przełajowym pierwszymi wyścigami, które ucierpiały, były brukowane klasyki, na które szykował bardzo dobrą formę.

W normalnej sytuacji jeździłbym dziś bruku. Ostatni okres przygotowawczy był dla mnie bardzo pracowity. Chciałem być w jak najlepszej formie w tym momencie sezonu, zresztą podobnie jak inni specjaliści od jazdy po bruku. Jestem bardzo zadowolony z dyspozycji, którą wypracowałem. Myślałem, że na Flandrię i Paryż-Roubaix przygotuję formę życia, ale wszystko przepadło. Mam nadzieję, że wkrótce uda nam się wrócić do normalności.

– zakończył.

Poprzedni artykułMarc Madiot:”Mam głęboką nadzieję, że Tour de France odbędzie się w lipcu”
Następny artykułNairo Quintana szczęśliwy w swoim nowym zespole
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments