Kolumbijski specjalista od wyścigów trzytygodniowych zeszłego lata zaskoczył wszystkich i ogłosił, że dołącza do prokontynentalnego zespołu Arkéa Samsic. Okazało się, że był to strzał w dziesiątkę.
Nairo Quintana w dotychczasowym, krótkim sezonie odniósł już 5 zwycięstw. Mimo tego przed dołączeniem do francuskiej ekipy wiele osób wątpiło w sens tej decyzji 29-letniego zawodnika. Jak sam zainteresowany przyznał w wywiadzie dla kolumbijskiego El Tiempo podjąłby tę samą decyzję.
Nie żałuję, że zmieniłem ekipę na prokontynentalną. Chciałem być szczęśliwy, nie chciałem kłócić się z innymi liderami, prowadzenie wojny nie jest moim sposobem pracy. W tej przygodzie ponosimy dużą odpowiedzialność. Wygrywanie jest dobre i daje mi to pewność siebie i radość
– przyznał zwycięzca Giro d’Italia oraz Vuelta a España.
Jazda w drugiej dywizji wiąże się często z zaciekłą walką o „dzikie karty” na najważniejsze wyścigi. Jednak sama postać Quintany oraz francuska licencja zespołu sprawiają, że znacznie łatwiej zdobyć zaproszenia na najważniejsze wyścigi, takie jak Tour de France.
Jesteśmy spokojni i rozwijamy się. Musimy ciągle się poprawiać. Nie mamy takiego zespołu jak INEOS, ale pracujemy, aby mieć najlepszych zawodników i większe wsparcie. To była ryzykowna decyzja. Zbadaliśmy, co dał nam zespół, i możliwość konkurowania w UCI WorldTour, a dokładniej w Tour de France, co było najważniejsze
– powiedział 29-latek.
W tym momencie Nairo Quintana po powrocie do swojej ojczyzny spędza czas w obowiązkowej kwarantannie. Jeśli ktoś jest ciekaw, jak wyglądał jego ostatni rok w barwach Movistaru to warto zobaczyć serial dokumentalny poświęcony tej drużynie.