Belgijska Federacja Kolarska przedłużyła sezon do 30 października. Mimo to ponowne zorganizowanie Wyścigu Dookoła Flandrii jest mało prawdopodobne.
Przynajmniej tak wynika ze słów Philippe Willequeta – burmistrza Kluisbergen – gminy, na której terenie znajdują się dwa legendarne podjazdy, bez których ciężko wyobrazić sobie Ronde Vlaanderen – Oude Kwaremont i Paterberg. Jego zdaniem organizacja legendarnego wyścigu na szybko jesienią nie ma zbyt dużego sensu.
Nie mamy kryształowej kuli. Najpierw musimy zobaczyć, jak będzie się rozwijała sytuacja z wirusem, a potem będziemy otwierać poszczególne instytucje i wznawiać kolejne wydarzenia. Jednak wydaje mi się, że organizacja w tym roku jest bardzo mało prawdopodobna. Ciężko sobie wyobrazić przeprowadzenie Ronde w październiku. To nie byłoby to samo, co w poprzednich latach. Poza tym organizacja wyścigu, to miesiące przygotowań – wszystko musi być dopięte na ostatni guzik
– mówił belgijskiej Sporzy.
Jednocześnie zaznaczył, że doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że odwołanie tegorocznej edycji wyścigu będzie łączyło się z dużymi stratami dla zarządzanej przez niego gminy.
W dniu, w którym odbywa się Ronde, w barach i restauracjach znajduje się więcej ludzi niż liczy sobie nasza gmina. Na zewnątrz wszędzie widać fanów kolarstwa. To zawsze był wielki dzień dla Kluisbergen, dlatego żałuję, że tym razem wyścig się jednak prawdopodobnie nie odbędzie
– zakończył.
Oczywiście jego przewidywania mogą okazać się przedwczesne – w końcu do października zostało jeszcze ponad sześć miesięcy i nie wiadomo, jak do tego czasu będzie rozwijała się sytuacja z koronawirusem. Jednak z ta zapowiedź sprawia, że zdecydowanie ciężej jest wierzyć w to, że ten sezon kolarski uda się dokończyć – choćby w mocno okrojonej wersji.