Interesujące informacje dopływają do nas z Półwyspu Apenińskiego. Kierownictwo drużyny prokontynentalnej Vini Zabù – KTM (dawne Neri Sottoli – Selle Italia – KTM) zabrania korzystać swoim kolarzom z mierników mocy podczas wyścigów.
Najlepszą reklamą bądź też antyreklamą mierników mocy od wielu lat jest kolarz Team INEOS Chris Froome. Podczas wyścigów jest on wpatrzony w ekran swojego komputerka treningowego. Od wielu lat toczy się dyskusja na temat tego, że jazda z pomiarem mocy po części zabija rywalizację. Bez wątpienia jest to dobrodziejstwo techniki, które jest bardzo pomocne podczas realizacji założeń treningowych. Wiele osób uważa, że jednak ogranicza to w dużej mierze wielu kolarzy, którzy wierzą bardziej generowanym cyfrom niż własnym odczuciom.
Bez wątpienia wyznawcą „romantycznego” podejścia do kolarstwa, czyli wolnego od pomiaru mocy jest menedżer włoskiego zespołu Luca Scinto. W wywiadzie dla La Gazzetta dello Sport opowiedział o powodach tej decyzji.
Wielu zawodników miało obsesję na punkcie liczb i miało to na nich wpływ. Koniec z tym. Chcę, aby byli w stanie ścigać się swobodnie. Dobrze jest używać mierników mocy podczas treningów, ponieważ jest to narzędzie, dzięki któremu można robić progres. Nie chcę sterować robotami, ale kolarzami, którzy potrafią wsłuchać się w swój organizm i go kontrolować. Wiem, że moja decyzja będzie na początku wywoływać niezadowolenie, co już można odczuć, ale nasz lider Giovanni Visconti (dwukrotny zwycięzca etapu Giro d’Italia przyp. red.) zgodził się ze mną. Zmierzamy w tym kierunku z przekonaniem
– wyznał Włoch.
Jest to swoista nowość w zawodowym peletonie. Nie wiadomo czy jest to eksperyment na pewien czas oraz czy jazda na wyczucie przyniesie więcej sukcesów zawodnikom ścigającym się w barwach włoskiej drużyny. Jednego możemy być pewni. Team INEOS (dawniej Sky) nie zrezygnuje z używania mierników mocy, które są jednym z symboli filozofii marginal gains jaką już od dekady kieruje się zespół prowadzony przez Dave’a Brailsforda.
Vini Zabù – KTM rozpocznie swój sezon w Ameryce Południowej, a konkretnie w Argentynie podczas Vuelta a San Juan, które rozpoczyna się już w najbliższą niedzielę. Głównym celem na rok 2020 dla włoskiej drużyny będzie oczywiście Giro d’Italia, na które ekipa Luci Scinto otrzymała „dziką kartę”.