fot. EF Education First

Sezon 2020 zbliża się wielkimi krokami. Nic dziwnego, że coraz więcej kolarzy zaczęło ujawniać swoje plany na nadchodzące miesiące. Kolejnym jest Hugh Carthy.

Za Brytyjczykiem wspaniały sezon. Dwa lata po podpisaniu swojego pierwszego kontraktu z Education First (wtedy Cannondale-Drapac), wreszcie poważnie zaznaczył swoją obecność w worldtourowym peletonie.

Z niezłej strony pokazał się podczas kilku wyścigów tygodniowych. Najpierw był bardzo bliski zajęcia miejsca w czołowej “10” podczas Volta a Pais Vasco, a później, podczas Tour de Suisse wygrał jeden z etapów.

Jednak chyba najbardziej zadowolony może być ze swojej postawy podczas Giro d’Italia. Zakończył ten wyścig na 11 miejscu, a kilka etapów udało mu się skończyć w czołowej piątce. Dlatego też nie dziwi, że w przyszłym sezonie Carthy znów wybierze się na Półwysep Apeniński. 

Chciałbym przygotować szczyt formy na Giro. Chcę tam wrócić. Ostatnio wiele się tam nauczyłem i chcę wykorzystać to doświadczenie, by w przyszłym roku zaprezentować się tam z jeszcze lepszej strony. Myślę, że jest to możliwe, ponieważ w ostatnim czasie rozwinąłem się pod względem psychologicznym. Zmieniłem też swoją dietę, więc myślę, że w przyszłym roku mój wynik w Giro może być naprawdę zadowalający, tym bardziej, że trasa wyścigu naprawdę mi odpowiada

– mówił Cyclingnews.

We Włoszech będzie chciał zrealizować cel, który już w zeszłym roku był naprawdę blisko, a więc miejsce w czołowej “10”. Ostatnio nie udało mu się to przede wszystkim z powodu bardzo słabego występu na etapie prowadzącym na Lago Serru, gdzie do zwycięzcy – Ilnura Zakarina (który ostatecznie zakończył wyścig na 10. pozycji) stracił aż 10 minut. 

Na większości spośród pozostałych etapów radził sobie już bardzo dobrze i potrafił utrzymywać koło liderów najmocniejszych ekip, a na kilku bardzo ciężkich podjazdach radził sobie lepiej choćby od naszego Rafała Majki, który jest przecież świetnym góralem. Dlatego nic dziwnego, że Brytyjczyk wierzy, że tym razem miejsce w “10” jest w jego zasięgu.

 

Myślę, że miejsce w czołowej “10” bardzo by mnie satysfakcjonowało. To bardzo realne, ale też nie chcę niczego obiecywać. Kolarstwo jest nieprzewidywalne, możesz mieć kraksę w pierwszym tygodniu i stracić kilka minut, a wtedy wszystkie twoje plany legną w gruzach. Z drugiej strony wyścig może ułożyć się tak, że nagle miejsce w top 5 znajdzie się w zasięgu ręki. Jednak na ten moment walka miejsce w dziesiątce to najbardziej realny scenariusz.

– dodał.

Zobaczymy, czy w tym sezonie Brytyjczyk zdoła sięgnąć po wymarzony sukces. Tak naprawdę dopiero w nadchodzących miesiącach przekonamy się, czy faktycznie drzemie w nim spory potencjał, czy też 2019 na długo pozostanie jego sezonem życia.

Poprzedni artykułRuben Fernandez: „W Movistarze głównym problemem była presja”
Następny artykułBattaglin w końcu znalazł nowy zespół
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments