fot. La Vuelta

Pięciokrotny zwycięzca wyścigu Tour de France i jeden z najlepszych hiszpańskich kolarzy w historii Miguel Indurain pochwalił organizatorów wyścigu Vuelta a España za umieszczenie na trasie przełęczy Col du Tourmalet, ale jednocześnie wyraził żal, że zostanie rozegrana tylko jedna jazda indywidualna na czas.

Indurain był jednym z zaproszonych gości specjalnych na wtorkową prezentację trasy hiszpańskiej Vuelty, która odbyła się w Madrycie. Hiszpan patrzy na nią z mieszanymi uczuciami, choć przeważają te pozytywne.

– Szkoda, że w przyszłorocznej Vuelcie będzie tylko jedna jazda indywidualna na czas, ale przynajmniej jest ona interesująca. Płaska część będzie ciekawa, ponieważ wiatr może odegrać dużą rolę. Jej trasa znajduje się blisko wybrzeża, ale najbardziej spektakularna część nastąpi na naprawdę ciężkim podjeździe do Ézaro. Czy kolarze będą zmieniali rowery? Z pewnością będzie na ten temat wiele dyskusji i etap ten wpłynie na losy klasyfikacji generalnej

– ocenił Indurain, który dołączył w ten sposób do opinii wyrażonej przez Alejandro Valverde, który przyznał, że jest zaskoczony „czasówką” z metą na Mirador de Ézaro.

Miguel Indurain odniósł się także do obecności na trasie przyszłorocznej Vuelty mitycznego podjazdu, znanego przede wszystkim z wyścigu Tour de France, Col du Tourmalet.

– Lubię takie podjazdy jak Abisque, klasyczne, z którymi trzeba się zmierzyć w początkowej fazie wyścigu. Krótkie i strome wspinaczki, które znajdowały się w ostatnich latach na Vuelcie, następujące jeden po drugim, nie były za bardzo w moim typie, ale kibice lubią je i trzeba uznać je za część współczesnego kolarstwa. Etapy są też krótsze, ale takie jest dzisiejsze kolarstwo. Poza tym skracanie etapów w wyścigu rozgrywanym pod koniec sezonu rzeczywiście ma sens

– przyznał.

Przyszłoroczna edycja hiszpańskiej Vuelty będzie miała dwa akcenty bliskie sercu Induraina. Po pierwsze, piąty etap rozpocznie się w Pampelunie, zaledwie kilka kilometrów od jego rodzinnego miasta Villava. Po drugie, miasto-meta siedemnastego etapu, czyli Ourense przypomni moment, w którym Hiszpan po raz pierwszy w karierze założył koszulkę lidera wielkiego touru. Było to w 1985 roku, w pierwszym tygodniu Vuelty.

Poprzedni artykułMercedes nowym partnerem Team Ineos
Następny artykułBracia Budzińscy zamykają skład Mazowsze Serce Polski
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments