Truizmem jest stwierdzenie, że popularność rowerów gravelowych nie tyle wzrosła, ile zwyczajnie eksplodowała, i obecnie każdy z producentów wprowadza na ten segment rynku kolejne rowery, charakteryzujące się wszechstronnością, uniwersalnością a zarazem wygodą użytkowania. Tym swoją „żwirowo-szutrową” maszynę zaprezentował Cannondale, a my postanowiliśmy nieco ją pobrudzić.

Czasami odnieść można wrażenie, że główną ideą powstania rowerów gravelowych jest zaprzeczenie tezie, iż coś, co jest do wszystkiego, jest do niczego. Jednocześnie szosa, przełaj, rower do treningów i do jazdy miejskiej? Jak pokazują wszystkie wykresy sprzedażowe „szutrówek”- a dlaczego nie?

Cannondale Topstone Carbon. Rower, wyposażony w system amortyzacji KingPin, wykonany z karbonu BallisTec (włącznie z widelcem), o zmienionej konstrukcji względem wcześniejszej wersji (aluminiowej). Co oznacza zmieniona konstrukcja?

Otóż na pierwszy rzut oka widać zmieniony tylny trójkąt ramy. W nim właśnie zastosowany został system KingPin (jak widać, znacznie obniżone w tym celu zostało łączenie rur ramy siodłowej z tylnym trójkątem), który porusza się na specjalnie skonstruowanym „zawiasie”. Pozwala on na uginanie się ramy podczas pokonywania nierówności terenu, co jest oczywiście tylko częścią pełnej amortyzacji (reszta wynika z charakterystyki zastosowanego włókna węglowego i dedykowanego przekroju rur, z których składa się cała rama). Całości amortyzacji dopełniają opony – widelec pozwoli na zamocowanie opon do 40 mm (w standardzie – 37 mm).

Amortyzacja, nazwijmy ją „kilkustopniową” powoduje, że Topstone ma maksymalnie wygłuszać wszelkie pokonywane nierówności, czyniąc jazdę możliwie płynną i wygodną, niezależnie od podłoża, a jej wieńczącym elementem jest sztyca, wykonana z konstrukcją SAVE, która pozwala na znaczne uginanie jej. Jak reklamuje sam producent – system KingPin pozwala na uginanie się ramy do 30 mm.

Jednak amortyzacja roweru nie stoi w sprzeczności z jego sztywnością boczną oraz przenoszeniem napędu; i na przyspieszenie i na gwałtowne zakręty reaguje bardzo dobrze, nie pozostawiając niepewności co do zachowania w nagłych sytuacjach. Kolejną kwestią jest to, że ów system nie podnosi specjalnie wagi roweru (rama z KingPin w rozmiarze M waży 1305 gram, a widelca – 480 gram).

Widelec – ciekawym rozwiązaniem jest możliwość wpięcia dwóch rodzajów kół – w przypadki 28” istnieje możliwość zmieszczenia opon do 40 mm a w przypadku kół 27,5” opon aż 48 mm. Model testowy wyposażony został w opony 37 mm.

Znana z innych rowerów Cannondale technologia Proporional Response także została przeniesiona na model Topstone; czyli też i w tym rowerze każdy przekrój rur (jak i kąty ramy) są odpowiednio dobrane do każdego rozmiaru, by każdemu z nich zapewnić identyczne właściwości jezdne. W tym modelu jednak Cannondale poszedł o krok dalej; tylny trójkąt ramy jest asymetryczny, a dzięki zastosowaniu w nim nowego rodzaju wciskanego supportu (BB30a-83), nie dość, że zwiększona została sztywność boczna, to jeszcze przez poszerzenie o 5 mm przestrzeni po przeciwnej stronie od napędu pozwoliło na zastosowanie nieco szerszej opony w widelcu, wraz z jednoczesnym jego skróceniem. Hamulce tarczowe, zastosowane w ramie (system Flat Mount) dopasowane są do sztywnych osi 12 mm wraz z systemem wypinania Speed Relase. Wieńcząc temat sztywności bocznej – dodać jeszcze można, że dzięki zastosowanemu skróconemu tylnemu trójkątowi ramy staje się on bardziej agresywny, niemalże o charakterystyce szosowej, pozwalającym na zdecydowaną jazdę, ale zarazem jest bardzo dobrze reagujący i stabilny w przypadku zmiany kierunku jazdy.

Rama roweru wyposażona została, jak przystało na rowery gravelowe, w kilka dodatkowych otworów, pozwalających na zamontowanie aż trzech koszyków na bidony (jeden zlokalizowany został pod przednim fragmentem ramy), dwóch błotników oraz jednego bagażnika (tylko przedniego). Oczywiście można też podczepić sakwę podsiodłową.

Co zwraca uwagę, to że w tym modelu nie zastosowano charakterystycznego poszerzenia kierownicy w jej dolnej części. Przód kierownicy to oczywiście masywne klamkomanetki SRAM AXS, stanowiące całość z bezprzewodowym oraz hydraulicznym osprzętem w konfiguracji 2×12. Jako że konfiguracja napędu to 46/33 wraz z kasetą 10-33, stanowi to aż nadto wystarczającą rozpiętość tak i w jeździe szybszej, po płaskim terenie, jak i na wymagających podjazdach.

KingPin. Amortyzacja, która od pierwszego rzutu oka wzbudza zainteresowanie. Jeszcze w warunkach „laboratoryjnych”, zanim rower w ogóle wyjechał w teren, przeprowadziłem z czystej ciekawości test, polegający na nacisku ciężarem ciała na siodełko – i oczywiście rower zareagował na ów nacisk znacznym ugięciem. Dokładnie tak samo reagował też i później, w warunkach mniej laboratoryjnych, czyli podczas treningów, realizowanych na różnym podłożu. I, choć to określenie jest dość oklepane, to rzeczywiście – można powiedzieć, że rower „płynie” po nierównościach. Niezależnie; czy jeździłem na drodze szutrowej, piaszczystej, czy poszyciu leśnym z wystającymi korzeniami – amortyzacja ogólna roweru „robi robotę”. Ogólna, bo amortyzacja tego modelu nie składa się tylko z systemu KingPin.

Mając wcześniej do czynienia z klasycznym przełajem, z marszu dostrzega się olbrzymią różnicę. Topstone jest równocześnie agresywny (dobrze reaguje na przyspieszenia), sztywny jeśli chodzi o ramę, a zarazem wygodny w przypadku dłuższych przejażdżek. Na co zwróciłem szczególną uwagę (podkreślam – w odniesieniu do roweru przełajowego) – to fakt, iż Topstone bez porównania lepiej zachowuje się w ostrych zakrętach, wirażach, czy manewrach, wymagających szybkich zmian kierunku.

Różnicę w prowadzeniu roweru najlepiej widać w momencie zjechania z utwardzonej nawierzchni na dowolną, nieutwardzoną. Rower natychmiast zaczyna „wyłapywać” nierówności, neutralizując je pracą karbonu, opon oraz oczywiście – systemu KingPin. Wrażenia, płynące z takiej jazdy – niezmiernie odmienne, porównując to ze sztywnym rowerem, którym wcześniej jeździłem. Po przejażdżkach, treningach, pokonanych kilometrach po bezdrożach stwierdzić mogę jedno. Topstone cechuje się niezwykłą wszechstronnością.

Dystrybutor: Cannondale Polska

Poprzedni artykułIntensywne plany startowe Jakoba Fuglsanga
Następny artykułValentin Madouas: „W przyszłym sezonie chcę wreszcie coś wygrać”
"Master of disaster" Z wykształcenia operator saturatora; brak możliwości pracy w wyuczonym zawodzie rekompensuję jeżdżąc rowerem i amatorsko się ścigając, bardzo lubię też o tym pisać. Rytm tygodnia, miesiąca i roku wyznacza mi rower. Lubię się ścigać, i gdy jakiś wyścig mi nie wyjdzie, to wśród kolegów-kolarzy mówię, że jestem redaktorem sportowym, a gdy jakiś tekst mi nie wyjdzie, wśród redaktorów mówię, że jestem kolarzem-amatorem. I tylko do teraz nie rozgryzłem, czy bardziej lubię się ścigać, czy też pisać o tym, dlatego nadal zamierzam czynić i jedno i drugie, póki starczy sił.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments