fot. ASO / Pauline Ballet

W nadchodzącym sezonie 2020 ekscytujące będzie obserwować rywalizację drużyn Jumbo-Visma oraz Ineos. W ostatnich latach dominatorem, jeśli idzie o budżet i zwycięstwa w wielkich tourach była ta zarejestrowana w Wielkiej Brytanii, ale Holendrzy pokazali w tym roku, że depczą im po piętach. Niewykluczone, że wkrótce im dorównają, a może nawet prześcigną.

Drużyna Sky/Ineos wygrała w ciągu ostatnich ośmiu lat siedem wielkich tourów z czterema różnymi kolarzami – Bradleyem Wigginsem, Chrisem Froomem, Geraintem Thomasem i Eganem Bernalem. Zasłynęła ze stosowania defensywnej taktyki minimalizującej ryzyko wszelkich problemów. Było to możliwe dzięki posiadaniu pomocników niewiele odstających od swoich liderów. Dość wspomnieć Michała Kwiatkowskiego (zwłaszcza w Tour de France 2017) oraz Egana Bernala, który śmiało może przypisać sobie trzy czwarte maillot jaune Gerainta Thomasa (2018). Za sprawą posiadania największego budżetu w peletonie, szacowanego na ponad 20 milionów euro, mogli płacić swoim super domestiques pensje zachęcające do realizowania idei „jeden za wszystkich, wszyscy za jednego”.

Podczas Tour de France widzieliśmy, że drużyna Jumbo-Visma się do nas zbliża. Oni posiadają kompletny zespół, silny skład, a także coraz większy budżet – powiedział w listopadzie portalowi VeloNews kolarz Team Ineos, Jonathan Castroviejo. Trudno odmówić Hiszpanowi właściwej oceny sytuacji. Miniony sezon, włącznie z występem w najważniejszym i najbardziej prestiżowym wyścigu na świecie, jakim jest Tour de France, był dla podopiecznych Richarda Plugge przełomowym i dającym nadzieję na to, że 2020 będzie jeszcze lepszy.

Kolarze Jumbo-Visma odnieśli w tym roku ponad pięćdziesiąt zwycięstw, pomimo że drużyna ta była jedną z najbiedniejszych spośród tych posiadających licencje World Tour. Kolarze reprezentujący jej barwy stanęli na podium we wszystkich trzech wyścigach trzytygodniowych: Primož Roglič był trzeci w Giro d’Italia, Steven Kruijswijk stanął na najniższym stopniu podium w Tour de France, zaś Roglič powetował sobie dość bolesną porażkę w Giro i dał Jumbo-Visma pierwsze w historii zwycięstwo w wielkim tourze (Vuelta a España).

Wielką Pętlę rozpoczęli z przytupem. Rozprowadzający Dylana Groenewagena Mike Teunissen wygrał po finiszu z peletonu pierwszy etap z metą w Brukseli, zaś drugiego dnia rywalizacji ich łupem padła jazda drużynowa na czas. Lekko potłuczony w kraksie pierwszego dnia Groenewagen, zregenerował się i sięgnął po etapowe zwycięstwo na siódmym etapie z metą w Chalon-sur-Saône. Na wznoszącej się końcówce w Albi pełnym mocy finiszem popisał się przełajowiec Wout Van Aert, debiutujący w Tourze (!) i poniekąd także na szosie, a na trzecim stopniu podium w klasyfikacji generalnej stanął Steven Kruijswijk, który był pierwszym najlepszym po duecie Ineos Bernal/Thomas.

Wynik osiągnięty we Francji pokazuje, że drużyna Jumbo-Visma potrafi robić coś, co w kolarstwie jest rzadkie, a mianowicie walczyć o klasyfikację generalną i zwycięstwa etapowe jednocześnie. Ciekawe, czy w przyszłości pokuszą się oni o zwycięstwo w zestawieniu generalnym i punktowym. Od 1969 roku, czyli momentu, gdy w Tour de France ścigają się kluby, tylko trzem drużynom udała się ta sztuka. W 1977 roku „generalkę” wygrał Bernard Thévenet, zaś klasyfikację punktową Jacques Esclassan (Peugeot-Esso-Michelin), a w latach 1996-1997 powiodło się to ekipie Telekom – najpierw z parą Bjarne Riis/Erik Zabel, a w kolejnym roku z Janem Ullrichem i także Erikiem Zabelem. Niezbyt często zdarzało się także wygrywanie – po prostu – klasyfikacji generalnej i etapów. W 1980 roku dokonali tego Jan Raas i Joop Zoetemelk (Raleigh-Creda), a w 2012 roku Bradley Wiggins i Mark Cavendish (Sky Procycling). Ten ostatni przypadek jest wyjątkowy, ponieważ Cavendish wygrał w tamtej edycji trzy etapy, w tym ostatni po prestiżowym finiszu na Polach Elizejskich w Paryżu. Do historii kolarstwa przeszła fotografia przedstawiająca Bradleya Wigginsa w żółtej koszulce, który rozprowadza w stolicy Francji kolegę z drużyny posiadającego trykot mistrza świata, a w tle majaczy się Łuk Triumfalny.

Powyższe statystyki i dość, bądź co bądź pobieżne, ale dające podstawowy ogląd sytuacji analizy, dowodzą słowom ze wstępu do tego artykułu. Drużyna Jumbo-Visma znajduje się na dobrej drodze, aby urosnąć do jednej z pierwszych sił w światowym peletonie. Od 1 stycznia do Primoža Rogliča, Stevena Kruijswijka, Dylana Groenewagena i spółki dołączy zwycięzca Giro d’Italia z 2017 roku Tom Dumoulin. Transfer ten sprawi, że Holendrzy będą konkurencyjni we wszystkich trzech wyścigach trzytygodniowych, a może nawet w niektórych będą mogli grać dwiema kartami wzorem Ineos.

Poza Słoweńcem i dwoma Holendrami jest jeszcze George Bennett, który po operacji usunięcia żeber wskoczy najprawdopodobniej na poziom, jakiego oczekuje od niego zarówno drużyna, jak i on sam. Pomimo że ma za sobą solidny sezon (i to z problemami zdrowotnymi), to główny trener w Jumbo-Visma Mathieu Heijboer mówi, że bez wątpienia stać go na więcej i Nowozelandczyk z pewnością otrzyma szansę bycia liderem, jeśli nie w wielkich tourach, to chociaż w wyścigach tygodniowych pokroju Paris-Nice czy Criterium du Dauphiné. Jakby tego było mało, to Jumbo-Visma ma solidne zaplecze pomocników, którzy, co pokazali w sezonie 2019, są w stanie być niewiele gorsi od niebiańskiej armii byłej drużyny Sky. W gronie tym znajdują się między innymi Sepp Kuss, Laurens De Plus i Robert Gesink.

fot. Jumbo-Visma

Jeśli zatem wszystkie gwiazdy Jumbo-Visma porozumieją się, a kierownictwo drużyny mądrze zarządzi – jak mawia się w biznesie – zasobami ludzkimi, to w sezonie 2020 będziemy obserwować to, na co wielu kibiców czeka z utęsknieniem od kilku lat, a mianowicie, równą rywalizację pomiędzy Ineos a kimś jeszcze. Zdaniem Primoža Rogliča to może się udać. – Im silniejszych ma się kolarzy, tym silniejsza jest drużyna oraz tym więcej chłopaków wierzy, że można zwyciężyć. Prędzej czy później szosa powie ci, gdzie jest twoje miejsce – powiedział w wywiadzie dla magazynu „Procycling” były skoczek narciarski.

Plan ten może się ziścić tym bardziej, że budżet Jumbo-Visma znacząco się zwiększy. W 2020 roku będzie to druga pod względem pieniędzy ekipa.

Poprzedni artykułToms Skuijns: „Zanosi się na ekscytujący sezon 2020”
Następny artykuł„Latynoska” Astana zaprezentowała się w Calpe
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments