Na początku wyjaśnijmy sobie kim jest amator. Definicji może być wiele, ale dla mnie to osoba, która uprawia sport przede wszystkim dla własnej przyjemności i czerpie z tego dużo radości. Jednak nawet wśród amatorów widoczny jest podział na tych, którzy faktycznie wsiadają na rower i jeżdżą ,,dla siebie” oraz na tych, którzy traktują kolarstwo znacznie poważniej.

Nie ważne czy jesteśmy tzw. kolarzami niedzielnymi czy ścigamy się w lokalnych wyścigach, należy wyeliminować kilka złych nawyków, które zdarzają się zarówno tym mniej jak i bardziej doświadczonym amatorom.

1. Po pierwsze: realnie oszacujmy swoje umiejętności. Jeśli ostatni raz byliśmy na treningu trzy tygodnie temu i nasza systematyczność jest raczej marna, to nie porywajmy się na wyprawę, która przerasta nasze fizyczne przygotowanie. Oczywiście nie mówię, żeby odpuszczać sobie świetnie zaplanowaną czterogodzinną rundę. Nie ma żadnych przeciwwskazań, jeśli tylko będzie ona dostosowana do naszej aktualnej formy. Jeśli jednak wyobraźnia poniesie nas za daleko i nasza pewność siebie okaże się myląca, to skutki takiej ,,przyjemności’’ mogą być bolesne.

2. Po drugie: jesteśmy tylko amatorami, więc traktujmy innych pasjonatów kolarstwa z
szacunkiem. Nie wywyższajmy się wśród innych kolarzy, nawet jeśli nasz rower jest droższy i mamy na sobie koszulkę z Raphy, a nie z Decathlona. Nic tak nie zabija pewności siebie jak górnolotne spojrzenia ,,trochę lepiej’’ wyglądających i jeżdżących kolegów. Tańszy rower czy gorsza dyspozycja to nie powód do krytyki i oceniania innych. Jeśli mamy większe doświadczenie to podzielmy się nim z innymi. Na rywalizacje przyjdzie czas na wyścigu.

3. Bycie amatorem nie oznacza bycia samotnikiem. Oczywiście towarzystwo podczas treningu to kwestia indywidualna, ale nie należy się zbytnio izolować. Towarzystwo może umilić trening i nauczyć nas czegoś nowego. Praktycznie w każdym mieście organizowane są amatorskie ustawki. Nie bójmy się, że nie damy rady utrzymać tempa. Zawsze znajdzie się ktoś, kto będzie prezentował podobną formę do naszej.

4. Nawet jeśli nasze treningi to nic wielkiego, to nie zapominajmy o naszym zdrowiu. Nie tylko zawodowi kolarze powinni przechodzić badania. Warto chociaż dwa razy do roku wykonać podstawowe badania. Druga rzecz to kwestia pozycji na rowerze. Bikefitting, chociaż ten podstawowy powinien wykonać każdy amator. No chyba że ból pleców na treningu nam nie przeszkadza. Niestety nadal często pomijane jest to co najważniejsze. Kupujemy sprzęt za kilka, kilkanaście tysięcy, a żałujemy kilkaset złotych na poprawne ustawienie pozycji na rowerze.

5. Dieta dotyczy także amatorów. Założenie, że sam trening na rowerze przyniesie pożądane efekty jest błędne. Jak wiadomo, dieta to ponad połowa sukcesu. Nie musi być ona restrykcyjna aż w takim stopniu jak u zawodowców, ale warto bardziej zwracać uwagę na to co jemy. Tylko wtedy uda nam się uzyskać widoczny postęp i efekty treningów. Bez
odpowiedniego odżywiania się nie wykorzystujemy w pełni naszego potencjału.

6. Nasz związek z rowerem jest tylko przygodą. Nie musimy mieć wszystkiego co najnowsze i najbardziej prestiżowe na kolarskim rynku. Jeśli jeździmy dla własnej przyjemności to sprzęt za dużą sumę nie będzie nam aż tak niezbędny. To samo tyczy się wszelkich gadżetów. Co roku powstają nowe modele Wahoo czy Garmina. Nie oznacza to jednak, że za każdym razem musimy gonić technologie. Dobrze bawić możemy się również jadąc rowerem za 2 tyś. i bez Garmina.

7. Nie przeżywajmy naszych porażek zbyt emocjonalnie. Gorszy wynik na zawodach to nie
koniec świata, jeśli traktujemy naszą pasję amatorsko. Gazety nie będą pisać o naszym
niepowodzeniu na lokalnym wyścigu. Jeśli coś nam pójdzie słabiej, potraktujmy to jako lekcję na przyszłość. Tylko wtedy możliwe będzie czerpanie przyjemności z tego co się robi.

Poprzedni artykułAllan Peiper o ambitnych celach drużyny UAE Team Emirates na sezon 2020
Następny artykułHistoryczny kongres AIOCC w Krakowie
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Krzysztof
Krzysztof

Święte słowa! Bardzo dobrze bawię się jeżdząc używaną damką RIXE, kupioną za 450 zł (ok, dołożyłem jeszcze z 300 zł na lepsze gripy, lepsze pedały, czy choćby dzwonek, którego nie było „w zestawie’). Owszem, ten rower, gdy był nowy, kosztował zapewne wiele więcej, niż zapłaciłem na Allegro, ale… jestem mega zadowolony.