fot. Dimension Data

Drużyna Dimension Data, która po sezonie zmieni nazwę na Team NTT, odkryła karty przed kolejnym sezonem. Kontrakty z afrykańską ekipą przedłużyło sześciu zawodników.

– Jestem podekscytowany, mogąc potwierdzić, że tak mocni zawodnicy wiążą z nami swoją dalszą przyszłość i chcą kontynuować tę wspaniałą podróż, którą rozpoczęliśmy kilka lat temu. Cały czas się rozwijamy, mamy już swój zespół rozwojowy, który umożliwia młodym zawodnikom z Afryki w pełni wykorzystać posiadany potencjał. Mają już kilka wzorów do naśladowania. Przykłady Nica [Dlaminiego], Amanuela [Ghebreigzabhiera] oraz Ryana [Gibbonsa], z którymi właśnie przedłużyliśmy umowy, pokazują, że marzenia chłopców z Afryki mają szanse się spełnić 

– mówił Douglas Ryder, szef zespołu.

Rzeczywiście, cała trójka jest obecnie bardzo ważną częścią zespołu, z którymi regularnie jeżdżą na wielkie toury. W dodatku Ghebrigzabhier miał podczas trwającej Vuelty przyjemność dwukrotnie finiszować w czołowej dziesiątce, natomiast Gibbons świetnie radzi sobie na finiszach. Podczas Giro kilkukrotnie skutecznie rozprowadzał Giacomo Nizzolo, a trzy razy udało mu się wykorzystać słabość Włocha i włączyć się w walkę o zwycięstwo etapowe z resztą sprinterów.

Jednak to nie oni są najbardziej znanymi kolarzami, którzy wczoraj postanowili parafować nową umowę z afrykańskim zespołem, ponieważ zrobili to także Enrico Gasparotto, Ben King oraz Jay Thompson, zawodnicy dysponujący zdecydowanie większym doświadczeniem i – może z wyjątkiem ostatniego z wymienionych – znacznie bardziej utytułowani.

– Przedłużając kontrakty z Enrico, Benem oraz Jayem, pozyskujemy ich wieloletnie doświadczenie zdobyte w różnych ekipach. Nie tylko dają nam solidność, ale też mają świetny wpływ na rozwój swoich młodszych kolegów

– zakończył Ryder.

Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich kilku tygodni ekipa ogłosiła także pozyskanie sześciu zawodników – m.in. Maxa Walscheida, Victora Campenaertsa czy Carlosa Barbero. Zakontraktowanym kolarzom ktoś będzie musiał zrobić miejsce, dlatego teraz możemy spodziewać się kilku odejść – choćby Marka Cavendisha, który ma za sobą słabe trzy sezony. Wydaje się jednak, że niezależnie od tego, co wydarzy się w najbliższych tygodniach, w przyszłym sezonie ekipa i tak będzie mocniejsza niż obecnie.

Poprzedni artykułRwanda chce zorganizować szosowe mistrzostwa świata w 2025 roku
Następny artykułVinokurov i Kolobnev pójdą do więzienia?
Trenował kolarstwo w Krakusie Swoszowice i biegi średnie w Wawelu Kraków, ale ulubionego sportowego wspomnienia dorobił się startując na 60 metrów w Brzeszczach. W 2017 roku na oczach biegnącej chwilę wcześniej Ewy Swobody wystartował sekundę po wystrzale startera, gdy rywale byli daleko z przodu. W pisaniu refleks również nie jest jego mocną stroną, ale stara się nadrabiać jakością.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments