Sprinterskie pojedynki w tegorocznym Tour de France mogły zaciekawić niejednego wybrednego fana. Co ciekawe, najczęściej zwycięsko wychodził z nich Caleb Ewan, który dziś po raz drugi mógł cieszyć się z triumfu.
Początkowo niewielu specjalistów wierzyło, że Caleb Ewan będzie w stanie załatać dziurę po Andre Greipelu w ekipie Lotto Soudal. Dziś już wiadomo, że Australijczyk jest godnym następcą Niemca. Udało mu się bowiem w jednym roku wygrać etap Giro d’Italia i 2 etapy Tour de France, a wyścig się przecież jeszcze nie skończył.
Szczerze mówiąc czułem się dzisiaj bardzo źle. Upał mocno mi doskwierał, lecz miałem dodatkową motywację w postaci mojej żony i córki. Na ostatnim kilometrze nie byłem w najlepszej pozycji, lecz pojechałem za zawodnikami Deceuninck – Quick Step i zaatakowałem z dalszej pozycji. Nie spodziewałem się tego, co się tu dzieje. Wygranie jednego etapu było wielkim marzeniem, a mam je już dwa
– powiedział sprinter na mecie w Nimes.
Ostatnia szansa przed Australijczykiem w niedzielę, podczas prestiżowego etapu na Pola Elizejskie w Paryżu.