Ucieczka Petera Sagana na 12. etapie Tour de France wydawała się być więcej niż normalna. Słowak przyznał jednak, że chodziło mu jedynie o zwycięstwo na lotnej premii.
Peter Sagan w koszulce lidera klasyfikacji punktowej w Tour de France to widok więcej niż pospolity. Słowak pewnie zmierza po kolejny triumf w „punktówce”, co udowodnił także dziś, kiedy zabrał się w odjazd tylko po to, by wygrać wysoko punktowany lotny sprint, o czym sam przyznał na mecie.
To był naprawdę przyjemny dzień na rowerze. Bardzo chciałem zabrać się w odjazd ze względu na lotny finisz w Luchon, lecz przez pierwsze 50 kilometrów na podobny pomysł wpadło pół peletonu. Ostatecznie udało mi się odjechać z Danielem Ossem, który przed lotnym finiszem wykonał dla mnie świetną pracę. Później odpuściłem bo wiedziałem, że są w naszej grupie dużo lepsi górale i nie mam żadnych szans na dobry wynik
– powiedział Sagan.
Teraz przed znakomitym Słowakiem 3 ciężkie dni, podczas których głównie będzie musiał walczyć o przetrwanie. Kolejna szansa na etapowe zwycięstwo pojawi się bowiem we wtorek.