E-bike wielu kolarzom kojarzy się ze wszystkim co złe – w końcu silnik to oszustwo, chodzenie na łatwiznę, co godzi w „honor kolarza”. W czasie testu Synapse Neo 2 okazało się jednak, że nawet tak konserwatywne środowisko powinno nagiąć swoje zasady…

Przyglądając się nietypowemu rowerowi od razu widać, co jest na rzeczy – dolna rura ramy jest piekielnie gruba i na dole wyróżnia się logo Bosch oznaczające zamontowany silnik. PowerTube ma pojemność 500Wh i maksymalną moc 250W, więc łatwo wyliczyć, że jeśli będziemy korzystać z pełnej pomocy, to rozładujemy rower w dwie godziny. Pozostałe, częściej już spotykane, komponenty to m.in. aluminiowa rama, osprzęt Shimano 105 (tylna przerzutka to Ultegra) z hydraulicznymi hamulcami tarczowymi, dość szerokie opony 700x32C i waga… około 17.5 kilograma (co ma oczywisty wpływ na jazdę).

Na kierownicy znalazł się komputerek z dużymi przyciskami + i -, którym ustalamy poziom wspomagania jazdy (od wyłączonego przez ECO, Tour, Sport po Turbo), a w komplecie mamy też ładowarkę podłączaną do wejścia na ramie.

Warto zaznaczyć, że do testu Synapse Neo 2 podszedłem ze sporą ochotą, ale też rezerwą. Wiadomo – coś nowego, to spora niepewność, a tutaj jednak chodziło o silnik w rowerze szosowym, niemal świętokradztwo. Mieszkam w okolicach Jeleniej Góry, więc podjazdów do sprawdzenia działania Bosch PowerTube nie brakuje (przepisy wymagają, by wspomaganie wyłączało się przy prędkości przekraczającej 25km/h).

A już od pierwszej jazdy byłem mocno zaskoczony. To bardzo dziwne uczucie (zwłaszcza rakietowy start – naciskamy na pedały, a rower wylatuje do przodu) i świetna zabawa. Kiedy ostatnio pokonywaliście wspinaczki z nachyleniem kilkunastu procent „z blatu”? Ja raczej nigdy, a już na pewno nie z taką łatwością i uśmiechem na ustach. Zabawnie wyglądają też wyniki na Stravie – wcześniejsze rekordy życiowe bite o kilka minut bez większego wysiłku.

Poza tym jazda na ebike wcale nie jest takim oszustwem – owszem, jedziemy szybciej, ale żeby mieć wspomaganie też musimy się sporo napracować. Każde „puszczenie korb” – silnik przestaje pracować. Każda zmiana pozycji i zmniejszenie kadencji – silnik też lekko odpuszcza. Przekroczenie 25km/h – brak wspomagania i nagle trzeba walczyć z dość ciężkim rowerem.

Wspinaczka na ebike ma bardzo wiele zalet. Po pierwsze – dużo łatwiej pracować nad wytrzymałością („bazą”), bo zmiana terenu nie wpływa aż tak na wysiłek. Po drugie – skoro chcemy utrzymywać ustawioną pomoc, to musimy cały czas obracać korbą, a to pozytywnie wpłynie na technikę pedałowania i płynność naszej pracy. Cannondale Synapse Neo 2 to też świetny rower do dojazdów do pracy (sam często musiałem pokonywać kilkukilometrowy podjazd w drodze na dyżur) – po prostu mniej się spocimy i spokojniej dotrzemy na stanowisko.

Odbiegnę nieco od ogólnego spojrzenia na ebike, a przejdę do samego Synapse. Od samego początku czuć baaaardzo mało agresywny charakter tego modelu, geometria jest spokojna, kierownica i opony szerokie, a sama jazda… bez fajerwerków. W żadnym wypadku nie jest to zły rower, po prostu wyraźnie nastawiony na pokonywanie dużych dystansów, a nie walki na krótkich odcinkach czy sprintach. Przez wagę rozpędzanie się bez wspomagania jest bardzo trudne (przynajmniej łatwo pracujemy nad siłą), ale ta sama cecha ciekawie wpływa na zjazdy. Po przesiadce ze sporo lżejszego roweru (trzeba pamiętać, że najlepsze „szosy” ważą zaledwie 1/3 Synapse) do wchodzenia w zakręty trzeba się przyzwyczaić, ale jak już załapałem „wrzucanie” Cannondale’a w łuki, to pokonywanie kolejnych kilometrów z góry było samą przyjemnością. Synapse Neo2 trzyma się asfaltu jak bolid Formuły 1 i dzięki temu, po szybkim pokonaniu podjazdu (w końcu mieliśmy do dyspozycji „darmowe” 250W), ze szczytu po prostu sfruniemy.

Szersze opony i wspomniana geometria pozwalają też na to, żeby czasami uciec z asfaltu i pokonać parę kilometrów po szutrze. Oczywiście nie należy zapominać, że to wciąż jest rower szosowy i na single raczej się nie sprawdzi, ale trochę kamyczków i kurzu nie zaszkodzi. Bardziej terenowe ogumienie i można nawet spróbować pobawić się w przełajowca. Chociaż… nosić 17.5kg na niektórych odcinkach to pewnie żadna przyjemność.

Temat ebike pozostaje bardzo kontrowersyjny. Niestety – środowisko kolarskie jest bardzo konserwatywne i najlepiej pokazuje to chociażby sprawa hamulców tarczowych w rowerze szosowym. A tu – mamy „tarczówki” i jeszcze silnik, więc podwójny grzech przeciwko zasadom. Szczerze? Nie ma się co przejmować, bo Cannondale Synapse Neo2 to świetny sprzęt mający swoje zastosowanie zarówno w treningu, jak i dojeździe do pracy czy po prostu zabawie. A że mijanemu „profesjonalnemu amatorowi” się to nie spodoba? A czym tu się przejmować…

Poprzedni artykułTour of Qinghai Lake 2019: Mateusz Taciak szósty na 3. etapie
Następny artykułNairo Quintana: „Mamy całkiem dużą szansę, by stanąć na podium”
Menedżer sportu, fotograf. Zajmuje się sprzętem, relacjami na żywo i wiadomościami. Miłośnik wszystkiego co słodkie, w wolnym czasie lubi wyskoczyć na rower żeby poudawać, że poważnie trenuje.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments