Fot. naszosie.pl

Moja córka, zauważywszy zamontowany czasowo na rowerze licznik WAHOO ELEMNT ROAM stwierdziła, że ów ma ładne, kolorowe światełka. Czy istnieje możliwość napisania lepszej recenzji, niż powyższa?

Nowość amerykańskiej marki dziś pojawiła się w sprzedaży; w nasze ręce „wpadł” rzecz jasna nieco wcześniej, byśmy mogli go dla Was przetestować i ocenić, czy nam się… no właśnie – spodobał?

Liczniki, wyposażone w GPS ważne są i basta, bo jak inaczej później zagramy na nosie koledze, pokazując mu odcinek przejechany o dwie sekundy szybciej od niego? Oczywiście tych przejechanych wolniej nie pokażemy, bo i po co, a tak w ogóle było wtedy mocno pod wiatr.

W ciągu stosunkowo krótkiego czasu od pokazania się poprzednika ROAM (czyli modelu BOLT, wyposażonego w monochromatyczny ekran) konkurencja wypuściła kilka ciekawych produktów, wyposażonych w kolorowy wyświetlacz. I, co ważne w przypadku możliwości nawigacyjnych, wcześniejsze modele WAHOO były pod tym względem stosunkowo proste względem konkurencji z podobnej półki cenowej.

Prezentacja nowego licznika bez podkreślenia przygotowanych nowości byłaby stratą czasu, więc na samym początku przekażmy, co odróżni WAHOO ROAM od poprzedniego modelu.

Już na pierwszy rzut oka widać, że na liczniku pojawiły się nowe diody LED – na nieco większym ekranie (przekątna 2,7 cala). Pozostały układ przypomina ELEMNT BOLT, widać jednak też różnicę inne spasowanie górnej części ekranu z obudową (wyświetlacz wypełnia górną część licznika, nie zostawiając miejsca na ramkę).

– w menu urządzenia znajdziemy nową funkcję „Get me started”, prowadzącą nas do początkowego punktu jazdy,

– licznik wyposażony został w czujnik światła otoczenia; dzięki niemu automatycznie ustawia jasność wyświetlania danych,

– dodana została funkcja zapisanych lokalizacji,

– dodano możliwość odtworzenia trasy z powrotem – do punktu początkowego,

– w przypadku zjechania z wyznaczonej trasy, licznik ma także funkcję „Back on Track”, czyli automatyczne doprowadzenie do wyznaczonego wcześniej kursu,

– dodana została możliwość większego powiększenia (przybliżenia) mapy,

– dodany także został wykres wysokości na stronie mapy,

– wprowadzona została możliwość wyboru najkrótszej możliwej trasy do zadanego punktu startu „Route do Start”,

– za pomocą wsparcia aplikacji w telefonie jest możliwość połączenia się z MTB Projekt oraz Singletracks,

– w niedługim czasie uruchomione zostaną dwie nowe funkcje (Strava Turn by Turn Navigation; będzie to nawigacja „zakręt po zakręcie” segmentów ze Stravy oraz On Device Information; ta zakładka poinformuje o wzniesieniach na przygotowanych trasach w urządzeniu).

Te dwie funkcje będą w pewnej mierze odpowiedzią na precyzyjną nawigację w konkurencyjnych urządzeniach, pozwalające przeprowadzić „zakręt po zakręcie” przez segmenty Stravy, a funkcja określenia wzniesienia będzie o tyle innowacyjna, o ile wcześniej była zwyczajnie niedostępna (samo WAHOO pozbawione było danych wysokościowych, zależało to wyłącznie od dostawców danych).

Zawartość opakowania WAHOO ELEMNT ROAM

W czasach kupowania produktów „oczami” za oczywiste uznać zależy bardzo eleganckie opakowanie licznika, sposób jego otwierania, jakoś nadruku – wszystko na bardzo wysokim poziomie. W tym wszystkim lekkim zgrzytem było dołożenie do licznika zwykłych zapinek, popularnych zippów, co w dzisiejszych czasach może nieco zaskakiwać „tymczasowością” rozwiązania. Ładowanie licznika odbywa się przez zwykły port micro USB.

W opakowaniu znajdziemy: licznik, dwa rodzaje uchwytu, zippy, kabel do ładowania oraz instrukcję.

Wahoo Elemnt Roam jest niewiele większy od swojego poprzednika – ale z większym ekranem (kosztem ramki obudowy), a sam licznik waży 95 g.

Zewnętrzna obudowa z przodu urządzenia wykonana jest podobnie jak w urządzeniu wcześniejszym – aerodynamicznie w kierunku jazdy; po wpięciu w uchwyt, wraz z nim, staje się aerodynamiczną całością. Licznik można zabezpieczyć przed kradzieżą dokręcając jedną śrubę (ma to też znaczenie w przypadku drużyn zawodowych, gdzie takie mocowanie pozwala osiągnąć masę minimalną, traktując mocowanie licznika jako część integralną roweru). Sposób mocowania licznika nie różni się od wcześniejszego modelu; mocuje się go „ćwierć obrotem” w uchwycie. Wówczas – mając już wpięty licznik – mamy główny przycisk po lewej stronie, dwa kierunkowe po prawej i trzy wzdłuż dolnej krawędzi licznika.

Lewy przycisk włącza / wyłącza urządzenie (można także przejść nim do ustawień), prawe służą do poruszania się góra – dół w menu oraz pozwalają na zwiększanie / zmniejszanie wyświetlanych pól. Dolne przyciski pozwalają zmienić strony oraz służą do potwierdzania; pod tym względem ROAM nie różni się od poprzedniego modelu.

Ustawienia urządzenia

Lewy przycisk pozwala na uzyskanie dostępu do ustawień. Jednorazowe naciśnięcie i jesteśmy w menu. Z tego poziomu (jak i z poziomu aplikacji telefonicznej) można sparować czujniki, skonfigurować podświetlenie oraz określić, czy znajdujemy się na zewnątrz, czy w pomieszczeniu. Tu mieć na uwadze należy, że do pełnej konfiguracji licznika potrzebujemy aplikacji WAHOO na smartphone.

Konfiguracja za pośrednictwem aplikacji nie sprawia żadnych problemów, jest intuicyjna, za pomocą kodu QR.

W modelu ROAM otrzymujemy kilka stron startowych w „pakiecie” plus kilka niestandardowych, które można ustawić samodzielnie. Możemy ustawić na przykład stronę pojedynczego okrążenia, zakładki domyślne, zakładkę treningu, zakładkę wspinaczki oraz samej mapy. Istnieje też możliwość dodania zakładki z podpiętym inteaktywnym trenażerem.

Oczywiście, ustawiając pola danych (czy to domyślne, czy spersonalizowane) mamy wpływ na liczbę wyświetlanych pól. Tu miłe zaskoczenie w stosunku do poprzednika. Na jednym ekranie, poza bieżącą prędkością, możemy mieć aż 10 danych. Możemy ustawić je priorytetami (jak zwiększymy pola, to zostaną te właśnie priorytetowe), oraz możemy mieć wpływ na ich wielkość (w tym wypadku zwiększamy / zmniejszamy je przyciskami prawymi urządzenia). Przy tworzeniu pól personalizowanych od razu narzucamy, które dane mają być traktowane priorytetowo.

Uruchomienie i jazda

Gotów? Gotów, to jeszcze selfie i jedziemy. Licznik włączamy oczywiście zanim ruszymy, bo co to za trening bez zrzutu na Stravę; po włączeniu licznik od razu rozpoczyna rejestrowanie trasy, pokazując parametry w czasie rzeczywistym jak i w czasie rzeczywistym możemy zmieniać (zwiększać / zmniejszać) pola danych.

W czasie jazdy na pewno zwrócimy uwagę na diody LED na boku i górze urządzenia. Górne pokazują nam (w zależności od ustawienia) albo zakręty, albo zadane powiadomienia, zaś boczne pokazują (także w zależności od skonfigurowania) poziom prędkości, poziom mocy lub HR.

Sam wyświetlacz daje także możliwość wyświetlania powiadomień zewnętrznych (jak takowe zdefiniujemy) włącznie z przekazanymi nam emotikonami, czy powiadomieniem „nie przeszkadzać”, gdy na przykład zajęci jesteśmy jakimś bardzo ważnym interwałem.

Podświetlenie ekranu licznika może być wyzwalane domyślnie, dzięki zainstalowanemu czujnika oświetlenia zewnętrznego (to także jedna z nowości). Najłatwiej to dostrzec, przejeżdżając np. przez tunel – wówczas podświetlenie samodzielnie się włączy.
Po skończonej przejażdżce, licznik sam zsynchronizuje się z aplikacją; w której to możemy podejrzeć już nasz trening szczegółowo i obowiązkowo – jak się udało – pochwalić się otoczeniu jakimś nowym KOM`em.

Należy przy tym zwrócić uwagę, że WAHOO nie posiada swojej strony do publikowania treningów, za to daje szeroki wybór przesłania zapisanych danych do istniejących już aplikacji (jest ich na tyle dużo, że nie ma sensu wszystkich wymieniać; włącznie oczywiście ze Strava, TreaningPeaks a także i Dropbox, itp.). Licznik, po włączeniu WiFi lub Bluetooth sam prześle dane we wskazane miejsce. Oczywiście można także podłączyć licznik przewodowo i pobrać z niego plik .FIT (to popularny format rejestrowania plików z danymi treningowymi). Oczywiście ROAM aktualizuje się – włącznie z mapami – po podłączeniu się do WiFi.

Żywotność baterii producent określa na ok. 17 godzin stałej pracy. Standardem też już stała się obsługa ANT + oraz Bluetooth Smart oraz możliwość sparowania wielu czujników (tętno, kadencja, prędkość, zmiana biegów, Di2, trenażery itp.). Parowanie czujników odbywa się intuicyjnie; na wyświetlaczu pojawi się lista dostępnych czujników (wraz z poziomem ich sygnału) i wybierając między nimi, parujemy dostępne urządzenia. Tu istotną rzeczą jest, że takie parowanie można przeprowadzić także z poziomu aplikacji telefonicznej, a także przez nią właśnie można też przypisać nazwy poszczególnym czujnikom.

Po sparowaniu licznika z trenażerem można sterować jego pracą z poziomu samego licznika. Można zaplanować jakąś sesję treningową, potem ją odtwarzając, można też sterować trenażerem w czasie rzeczywistym z poziomu licznika. Urządzenie pozwoli nam ustawić:
– założony poziom mocy,
– określony tryb oporu,
– odtworzyć wgraną wcześniej trasę,
– odtworzyć pewien trening ustrukturyzowany, pobrany z dostępnych w liczniku (można tam znaleźć kilka przykładowych treningów elity)

Nawigacja

WAHOO ELEMNT ROAM wyposażony został w pokaźny zestaw map (pamiętajmy też o planach ich rozszerzenia około połowy tego roku, w których to pojawią się też dane wysokościowe). Obecnie dysponujemy rozbudowanymi mapami, z nazwami ulic, szlaków i tras – które możemy samodzielnie wyznaczać.

Jako że zasób map oraz możliwości nawigacji jest bardzo szeroki, omówię najważniejsze z nich, bo chęć przedstawienia wszystkich opcji jest zwyczajnie ….bardzo duża. Wyznaczanie kursów, pobranych od różnych dostawców (np. Strava), nawigowanie do określonej lokalizacji (czy to pobranej, czy ustalonej samodzielnie), odtwarzanie trasy z pobranego pliku (np. FIT, .GPX, .TCX), możliwość zdefiniowania trasy powrotnej do punktu początkowego (Get me Started), wyznaczenie dowolnego punktu na mapie i ustawienie nawigacji do tego punktu, z poziomu aplikacji telefonicznej można wybrać konkretny adres na mapie i wyznaczyć trasę do niego, można też wracać do starszych, zapisanych aktywności. Oczywiście można tez wybrać opcję „droga do domu”, co mocno korci podczas mało przyjemnych, interwałowych treningów.

Wersję „droga do początku trasy” ustalić można na dwa sposoby – w najkrótszy możliwie sposób oraz wyznaczając dokładną trasę powrotu po swoim śladzie. Oczywiście jest też opcja „back on track”, czyli wyznaczenie trasy powrotnej w przypadku zboczenia z kursu. Co istotne, z poziomu samego licznika nie da się znaleźć jakiegoś punktu orientacyjnego na mapie, jak i nie zawsze pojawią się dane wysokościowe na mapie (te zależą od dostawców usługi). Zjechanie z trasy równoznaczne jest z rozpoczęciem obliczania trasy powrotnej. „Filozofia” WAHOO jest taka, że stara się pokierować nas do punktu, w którym z obranej wcześniej trasy zjechaliśmy.

Prowadzenie z poziomu urządzenia pozwala na wyznaczenie jednego typu drogi – szosy – i po wejściu w tę funkcję można zdefiniować „zabierz mnie do”. Czyli – wybrać zapisaną lokalizację lub wybrać lokalizację z mapy. Wybierając lokalizację na mapie, posłużymy się wówczas krzyżykiem, pozwalającym wybrać „drogę do”. Po wyborze tego punktu powstaje wyznaczona droga, wraz ze wskaźnikami zakręt po zakręcie.

Oczywiście można pobierać też segmenty ze Stravy; licznik pobierze wszystkie zapisane na naszym koncie, a w czasie jazdy zobaczymy także segmenty, znajdujące się nieopodal naszej trasy. Wybierając jakiś określony segment skorzystać także można z nakładki WAHOO „Strava Segment”, pozwalającej na konkurowanie na kilku nakładających się segmentach jednocześnie. Co odróżnia ROAM od konkurencji, to że można ściągać segmenty Stravy także podczas jazdy. Tu warto zwrócić uwagę na dwie rzeczy; minus dla map WAHOO za brak nazw ulic (czasem może być to przydatna funkcja) równoważy plus za dostępność map wszystkich regionów (domyślnie załadowane są mapy regionu, w którym jeździmy).

Niestety, pomimo że w liczniku zastosowano wysokiej jakości czujniki GPS, w zadrzewionym terenie gubi czasami sygnał i przekłamuje bieżącą prędkość. Na koniec treningu dane te są przeliczone odpowiednio, ale jadąc z kolegami podczas ustawki ponad 40 km/h irytuje widok „27 km/h”. Rozwiązaniem jest dodatkowy sensor prędkości montowany na przedniej piaście. Szkoda, że zabrakło go w standardowym zestawie wraz z licznikiem.

Wyświetlacz

Kolorowy wyświetlacz; WAHOO ROAM daje nam siedem podstawowych kolorów, wliczając w to oczywiście czarno-biały. Kolory te mają swoje znaczenia (czerwony – przy wyłączeniu zasilania, zielony – powiadomienia z telefonu, żółty – wskazuje główne drogi na mapie, niebieski – oznacza wodę, oraz zmieniające się wskazówki trasy, pomarańczowy – dane ze Stravy, czarny – drogi, napisy, linie oraz biały – wszystko pozostałe). Kolory na wyświetlaczu nie są „żywe”, czy przesadnie soczyste; są dość słabe (acz wyświetlacz jest bardzo wyraźny).

Podsumowanie

Wahoo Roam to licznik, w którym mamy wszystko czego potrzebujemy. Kolorowy, duży  wyświetlacz, mapy, dziesiątki danych które możemy analizować po treningu. Ładny wygląd, intuicyjna obsługa. Dzięki temu, że wyświetlacz ma stonowane kolory i dostosowuje się do natężenia światła, bateria spokojnie wytrzyma sporą ilość kilkugodzinnych treningów. Licznik ma być dostępny w sprzedaży w połowie lipca.

Cena – 1499 PLN. 

KUP TERAZ > TUTAJ

Dystrybutor: PRO BIKES

 

 

 

Poprzedni artykułNaszosowe oceny: wyspa pośrodku oceanu
Następny artykułRozgrzewka przed górami – zapowiedź 5. etapu Tour de France 2019
"Master of disaster" Z wykształcenia operator saturatora; brak możliwości pracy w wyuczonym zawodzie rekompensuję jeżdżąc rowerem i amatorsko się ścigając, bardzo lubię też o tym pisać. Rytm tygodnia, miesiąca i roku wyznacza mi rower. Lubię się ścigać, i gdy jakiś wyścig mi nie wyjdzie, to wśród kolegów-kolarzy mówię, że jestem redaktorem sportowym, a gdy jakiś tekst mi nie wyjdzie, wśród redaktorów mówię, że jestem kolarzem-amatorem. I tylko do teraz nie rozgryzłem, czy bardziej lubię się ścigać, czy też pisać o tym, dlatego nadal zamierzam czynić i jedno i drugie, póki starczy sił.
Subscribe
Powiadom o
guest
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze
Inline Feedbacks
View all comments
Neo
Neo

1599zł i gubi zasięg w lesie? no bez jaj…