fot. Movistar

W środę 29 maja nie będzie tak ciężko jak poprzedniego dnia, ale to też będzie wymagający etap, zwłaszcza że kolarze z pewnością odczuwają zmęczenie spotęgowane przeszywającym zimnem. Siedemnastego dnia rywalizacji w Giro d’Italia 2019 do pokonania będzie 181 km z Commezzadury (Val di Sole) na szczyt Anterselva/Antholz. 

Na profilu siedemnastego etapu nie brakuje podjazdów i zjazdów, a w dodatku wyścig będzie przejeżdżał przez wiele terenów miejskich, zatem drogi będą wąskie, kręte i z wieloma niespodziankami w postaci na przykład elementów infrastruktury drogowej. Rywalizacja rozpocznie się od zjazdu do Val di Non, a następnie kolarze po raz pierwszy w historii pokonają podjazd pod Passo della Mendola – od strony miejscowości Fondo, czyli od tej najbardziej stromej. Po zjeździe do Bolzano nastąpi fragment nieco lżejszego terenu, aż wreszcie przyjdzie się zmierzyć z trzema oznaczonymi premiami górskimi – Elvas (IV kategoria), Terento (III kategoria) oraz finałowy podjazd do biathlonowego stadionu w miejscowości Anterselva (III kategoria).

Ostatni podjazd jest bardzo wymagający. Od momentu, gdy do mety pozostanie 5,5 kilometra do czerwonej flagi oznaczającej początek ostatniego kilometra, średnie nachylenie przekracza 8%, a maksymalne wynosi 12%. W samej końcówce, po bardzo krótkim zjeździe, kolarze wjadą na biathlonowe trasy. Zaś po przejechaniu przez tunel zawitają na stadionie – Stadio del Biathlon, gdzie rozgrywanych jest wiele prestiżowych zawodów w tej dyscyplinie sportu.

Na razie jedynym zadowolonym z obecnego kształtu klasyfikacji generalnej jest lider wyścigu Richard Carapaz z drużyny Movistar. Hiszpanie pokazali wczoraj siłę, sprawiając, że Ekwadorczyk przetrwał bez szwanku wyczerpujący królewski etap z podjazdem na przełęcz Mortirolo.

Zainteresowani odrabianiem czasu są przede wszystkim Vincenzo Nibali (Bahrain-Merida), dla którego liczy się tylko zwycięstwo, Primoz Roglic (Jumbo-Visma), Rafał Majka (BORA-hansgrohe), Miguel Angel Lopez (Astana) oraz Simon Yates (Mitchelton-Scott). W tym rozdaniu raczej nie należy zaliczać do tego grona Mikela Landy, w sprawie którego trzeba zresztą ponownie powołać ruch #FreeLanda. Sytuacja miała być bowiem całkowicie odwrotna – to Baska miał wspierać Carapaz, Pedrero i inni, a tymczasem ponownie to on pełni rolę ekskluzywnego pomocnika. Jeśli Ekwadorczyk wygra Giro, to właśnie jemu będzie musiał kupić największą butelkę Prosecco.

Z tegorocznej edycji Corsa Rosa płynie wniosek, że wielki tour jest w dzisiejszych czasach w stanie wygrać silna drużyna. Pokazywała to w ostatnich latach drużyna Sky (obecnie INEOS), czy pokazuje to teraz Movistar. Mocna – to znaczy taka, w której pomocnikami są kolarze, którzy sami mogliby walczyć o najwyższe lokaty.

Powstaje również pytanie, ile paliwa zostało w baku Davide Formolo, który podczas szesnastego etapu wykonał piękną, zarówno pod względem fizycznym, jak i etycznym, ludzkim, pracę na rzecz Rafała Majki. Jest to jednak w tej chwili jedyny domestique „Zgreda”. Swoją drogą – gdzie jest Paweł Poljański?

To Giro się jeszcze nie skończyło.

Pełną zapowiedź wyścigu Giro d’Italia 2019 można przeczytać tutaj.

Plan transmisji telewizyjnych z Giro d’Italia 2019 można zobaczyć tutaj.

Poprzedni artykułPrimoz Roglic: „wyścig się jeszcze nie skończył”
Następny artykułCees Bol: „Wyczekałem odpowiedni moment do rozpoczęcia sprintu”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments