fot. BORA-hansgrohe / bettiniphoto

Rafał Majka oraz cały obóz drużyny BORA-hansgrohe są zadowoleni z występu na piętnastym etapie Giro d’Italia do Como. Jednocześnie Polak przyznał, że nie było łatwo dotrzymać koła rywalom na krótkich i stromych podjazdach znanych z monumentalnego wyścigu Il Lombardia.

Rafał Majka stracił 25 sekund do lidera wyścigu Richarda Carapaza (Movistar) i tyle samo do Simona Yatesa (Mitchelton-Scott), choć Brytyjczyk zajmuje miejsce za Polakiem w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony udało się nieco odrobić do Primoza Roglica (Jumbo-Visma). Summa summarum więc etap ten można rozliczyć na zero.

– Dzisiaj był pierwszy dzień, kiedy naprawdę cierpieliśmy na tych krótkich podjazdach. Nie było łatwo po czterech dniach jazdy na pełen gaz, ale próbowaliśmy nie stracić czasu i walczyć. Utrzymaliśmy moje dobre czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, pracując nad tym wspólnie. Davide [Formolo] był mocny i czekał na mnie na szczycie decydującego podjazdu. Następnie zaś próbowaliśmy zniwelować stratę. Może nie do końca nam się to udało, ale możemy być zadowoleni z uzyskanych rezultatów

– powiedział Rafał Majka oficjalnej stronie internetowej drużyny BORA-hansgrohe.

Jutro kolarzy startujących w Giro d’Italia czeka drugi i zarazem ostatni dzień odpoczynku, a we wtorek nastąpi królewski etap do Ponte di Legno.

Pełne sprawozdanie z niedzielnego odcinka wraz z wynikami znajduje się tutaj.

Poprzedni artykułHammer Stavanger 2019: Jumbo-Visma wygrywa, świetna postawa CCC Team
Następny artykułGiro d’Italia 2019: Dario Cataldo i Primoz Roglic podsumowują etap do Como
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments