Rafał Majka oraz cały obóz drużyny BORA-hansgrohe są zadowoleni z występu na piętnastym etapie Giro d’Italia do Como. Jednocześnie Polak przyznał, że nie było łatwo dotrzymać koła rywalom na krótkich i stromych podjazdach znanych z monumentalnego wyścigu Il Lombardia.
Rafał Majka stracił 25 sekund do lidera wyścigu Richarda Carapaza (Movistar) i tyle samo do Simona Yatesa (Mitchelton-Scott), choć Brytyjczyk zajmuje miejsce za Polakiem w klasyfikacji generalnej. Z drugiej strony udało się nieco odrobić do Primoza Roglica (Jumbo-Visma). Summa summarum więc etap ten można rozliczyć na zero.
– Dzisiaj był pierwszy dzień, kiedy naprawdę cierpieliśmy na tych krótkich podjazdach. Nie było łatwo po czterech dniach jazdy na pełen gaz, ale próbowaliśmy nie stracić czasu i walczyć. Utrzymaliśmy moje dobre czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej, pracując nad tym wspólnie. Davide [Formolo] był mocny i czekał na mnie na szczycie decydującego podjazdu. Następnie zaś próbowaliśmy zniwelować stratę. Może nie do końca nam się to udało, ale możemy być zadowoleni z uzyskanych rezultatów
– powiedział Rafał Majka oficjalnej stronie internetowej drużyny BORA-hansgrohe.
Jutro kolarzy startujących w Giro d’Italia czeka drugi i zarazem ostatni dzień odpoczynku, a we wtorek nastąpi królewski etap do Ponte di Legno.
Pełne sprawozdanie z niedzielnego odcinka wraz z wynikami znajduje się tutaj.