Greg Van Avermaet ukończył niedzielny Liege-Bastogne-Liege na 52. pozycji, tracąc do zwycięzcy – Jakoba Fuglsanga (Astana) niemal siedem minut. W końcówce wyścigu Belg zaliczył kraksę, która choć na szczęście nie pociągnęła za sobą poważniejszych obrażeń, to w ponury sposób podsumowuje całą wiosenną kampanię 33-latka. „Oczywiście, jestem zawiedziony” – mówił po wyścigu kolarz CCC Team.
Van Avermaet, który w wyścigach klasycznych nie odniósł w tym roku ani jednego zwycięstwa liczył, że podczas „Staruszki” karta się odwróci. Do startu przystępował bardzo zmotywowany i choć trasa nie do końca odpowiadała jego preferencjom, pozostawał w grze aż do podjazdu Cote de la Roche-aux-Faucons, ulokowanego 15 kilometrów przed metą. Wspinaczka okazała się dla niego jednak zbyt wymagająca.
Mocno pracowaliśmy, by (po Cote de la Roche-aux-Faucons – przyp. red) dołączyć do czołowej grupy, ale na ostatnim zakręcie Michael Matthews upadł tuż przede mną i nie dało się go ominąć. Na początku myślałem, że kraksa była poważniejsza, ale po kilku minutach zdołałem wsiąść na rower
– relacjonował Van Avermaet, który nie ukrywa, że jest rozczarowany swoimi wynikami w pierwszej części sezonu.
Oczywiście jestem zawiedziony, że tak kończę sezon klasyków. Liczyłem na więcej w tym wyścigu i byłem zadowolony z tego jak się czułem. Niestety nie udało się wywalczyć wyniku, na który ekipa by zasługiwała
– dodał.
Na szczęście Belg nie doznał poważniejszych obrażeń. Ma co prawda liczne otarcia, ale lekarz CCC Team – Michel Cerfontaine zapewnił, że 33-latek nie będzie potrzebować długiej przerwy w startach. Tym samym powinniśmy go oglądać już na starcie Tour of Yorkshire (2 maja).