Już jutro kolarze staną na starcie czwartego monumentu w sezonie, oficjalnie zamykającego kampanię wiosenną – Liege-Bastogne-Liege. Wśród faworytów do dobrych miejsc znajduje się Michał Kwiatkowski, który całą wiosnę przygotowywał się właśnie do tego startu.
Kiedy tylko przyszło nam zmienić kalendarze na nowe, Michał Kwiatkowski rozpoczął kampanię o nazwie „wygrana w Liege”. Mistrz Polski na każdym kroku podkreślał, że to właśnie belgijski monument jest jego największym celem w pierwszej części sezonu 2019. Jest więc więcej niż pewne, że zawodnik Team Sky stanie na starcie wyjątkowo zmotywowany.
Czekałem na ten dzień całą zimę. On w końcu nadszedł i muszę przyznać, że jestem tym faktem bardzo podekscytowany. Mam już za sobą rekonesans i wiem, że w końcu będzie to Liege – Bastogne – Liege, a nie Liege – Bastogne – Ans. Według mnie końcówka jest teraz ciekawsza, a na pewno piękniejsza. Uważam też, że nie wpłynie to specjalnie na trudność rywalizacji. Z pewnością wzrośnie znaczenie dwóch podjazdów. La Redoute znów będzie sławne, a Roche-aux-Facons, gdzie z reguły spodziewaliśmy się masy ataków, będzie teraz podwójnie istotne. Z resztą, co by nie mówić, cała druga część wyścigu będzie potwornie ciężka
– powiedział Kwiatkowski w rozmowie z cyclingnews.
Co ważne, wiele wskazuje na to, że podczas niedzielnej rywalizacji wiele może zależeć od pogody. Mówi się, że temperatura na trasie będzie oscylować w granicach 8-12 stopni Celsjusza, przy jednoczesnym opadzie deszczu, zamieniającym się z czasem w gęste zachmurzenie.