Zwycięzca wyścigu Gent-Wevelgem Alexander Kristoff (UAE Team Emirates) powiedział w rozmowie z portalem Cyclingnews, że wybór opon bezdętkowych na wyścig Paryż-Roubaix był katastrofą.
Alexander Kristoff zdecydował się założyć opony bezdętkowe Vittoria Corsa Graphene 2.0 25 mm i koła Campagnolo Bora WTO, na których ścigał się przez całą wiosnę. O ile we wcześniejszych wyścigach takie rozwiązanie zdało egzamin (o czym świadczy zwycięstwo w wyścigu Gent-Wevelgem), to na piekielnych brukach we Francji już nie, ponieważ Norweg przebił oponę aż trzykrotnie.
Podjąłem ogromne ryzyko zakładając opony bezdętkowe, których używałem w ostatnich tygodniach. W Belgii to działało bardzo dobrze, a także podczas rekonesansu trasy [Paryż-Roubaix], ale nie podczas samego wyścigu, gdy jedziesz w peletonie i nie widzisz tych wszystkich dziur. Dwukrotnie złapałem gumę jeszcze przed Laskiem Arenberg i od tamtej pory nie wróciłem już do czołówki. W sumie trzy razy przebiłem oponę i wtedy zmieniłem rower na taki z normalnymi oponami
– powiedział Alexander Kristoff, który finiszował ostatecznie na pięćdziesiątej szóstej pozycji, czternaście minut za zwycięzcą Philippem Gilbertem (Deceuninck-Quick Step).
Przebijające się bezdętkowe opony Kristoffa nie były jedynym problemem drużyny UAE Team Emirates. W noc poprzedzającą wyścig Paryż-Roubaix gorączki dostał Fernando Gaviria, który nie stanął na starcie. Tom Bohli zaś miał kraksę, a Sven Eryk Bystrom stracił soczewki kontaktowe.
To był katastrofalny dzień i w ogóle się tego nie spodziewaliśmy. Jedna rzecz wydarzała się po drugiej. Ostatecznie zrobiliśmy wszystko, co było w naszej mocy i cały czas goniliśmy. Czapki z głów dla Alexa [Alexandra Kristoffa] za to, że w ogóle ten wyścig ukończył. Walczył, ale i tak stracił czas. I to pokazuje, jakim jest mistrzem
– skomentował Allan Peiper, dyrektor sportowy w drużynie UAE Team Emirates.