W ciągu ostatnich kilku tygodni bardzo dużo mówiło się o formie Petera Sagana. Słowak wydawał się być w dużo gorszej dyspozycji niż w poprzednich latach, lecz wczoraj udało mu się udowodnić, że wciąż jest bardzo silny.
Wyścig Gent – Wevelgem, choć nie skończył się dobrym wynikiem trzykrotnego mistrza świata, był niewątpliwym pokazem jego siły. Lider ekipy BORA – hansgrohe był jednym z „pomysłodawców” ucieczki na pierwszych kilometrach, która pozwoliła porządnie rozkręcić wyścig. Na finisz zabrakło mu jednak sił.
Kiedy zbliżaliśmy się do mety, nie miałem już siły, by zafiniszować, dlatego też dojechałem w tylnej częsci grupy. Po 200 kilometrach w odjeździe jest to raczej zrozumiałe. Sama ucieczka nie była planowana. Wszystko porwało się ze względu na pogodę i sam wiatr. Zasadniczo nikt nie zakładał, że będzie na czele. W odjeździe znaleźli się ci, którzy po prostu byli w czubie peletonu
– powiedział Sagan.
Zgodnie z planami Słowaka, zobaczymy go teraz dopiero na trasie Ronde van Vlaanderen. Tam lider ekipy BORA – hansgrohe spróbuje po raz drugi w karierze sięgnąć po zwycięstwo.