fot. CCC Team / Cor Vos

Patrickowi Bevinowi (CCC Team) nie udało się pokonać skutków kraksy na przedostatnim etapie wyścigu Tour Down Under i ostatecznie Nowozelandczyk zakończył zmagania na 41. pozycji w klasyfikacji generalnej. Na pocieszenie jest koszulka najlepszego sprintera.

Patrick Bevin, który przed TDU zdobył tytuł mistrza Nowej Zelandii w jeździe indywidualnej na czas, wygrał drugi etap i od tego momentu prowadził w ogólnym zestawieniu.

Niestety podczas piątego etapu miał kraksę, w której nic sobie nie złamał, ale mocno się poobijał. Lekarze wyrazili zgodę na to, aby przystąpił do ostatniego etapu, ale mimo szczerych chęci i pomocy m.in. Joeya Rosskopfa i Łukasza Owsiana, nie był w stanie nawiązać walki na decydujących podjazdach na Willunga Hill.

Jako miłą nagrodę za pracę wykonaną na tym wyścigu przywiozę koszulkę najlepszego sprintera. Oczywiście trudno jest patrzeć, jak cała moja praca wykonana w klasyfikacji generalnej prysnęła po wczorajszej kraksie, ale takie jest kolarstwo. Nie ma żadnych gwarancji. Możemy jednak wyciągnąć po tym wyścigu wiele pozytywnych wniosków i już czekamy na kolejny. Myślę, że ktoś powiedział publiczności, że jestem Australijczykiem, ponieważ na trasie ostatniego etapu spotkałem się z niesamowitym dopingiem. Spędziłem tutaj świetny czas, od kilometra zero, i mam zamiar trzymać się tego przez cały sezon. Ten wyścig to tylko precedens przed tym, co czeka nas w tym roku.

Czuję się poobijany i zbolały. Kraksy są częścią kolarstwa – szkoda, ale cóż zrobić. Ale jeśli nic złego się nie wydarzy za rok wrócę tutaj gotowy zakasać rękawy i walczyć ponownie. Przed startem [ostatniego etapu] czułem się źle, ale wraz z upływem kolejnych kilometrów nie czułem się aż tak źle, bym nie mógł jechać. Szczerze mówiąc bawiłem się tym wszystkim, co działo się dookoła. Ale kiedy rozgorzała walka o pozycję przed pierwszym podjazdem pod [Willunga Hill] doszedłem do granicy swoich możliwości, znalazłem się w opałach. Próbowałem się uspokoić i walczyć, ale niestety nie dałem rady. Wrócę tutaj i zobaczymy, jak to się wszystko potoczy następnym razem.

Dyrektor sportowy w drużynie CCC Jackson Stewart pochwalił całą drużynę za występ w Tour Down Under, wyróżniając Jakuba Mareczkę, Łukasza Owsiana i Szymona Sajnoka, dla których był to pierwszy w karierze wyścig na poziomie World Tour.

Po raz pierwszy w naszej historii musieliśmy bronić koszulki lidera i to pokazuje ogromny potencjał. Mimo że nie udało się wygrać, opuszczamy Adelajdę szczęśliwi z etapowego zwycięstwa, koszulki lidera utrzymanej przez cztery dni, czterech lokat w pierwszej piątce oraz klasyfikacji punktowej. To był wspaniały początek sezonu dla CCC Team

– zakończył Stewart.

Poprzedni artykułTour Down Under 2019: Król Willunga Hill ponownie najlepszy, Impey wygrywa wyścig!
Następny artykułDaryl Impey: „nie mogłem uwierzyć, że Porte i Poels są tak blisko”
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments