fot. Mitchelton - Scott

Po kapitalnym etapie na Willunga Hill, Daryl Impey został pierwszym zawodnikiem, który obronił tytuł triumfatora Tour Down Under. Afrykaner przyznał, że nie przyszło mu to łatwo.

Nie da się ukryć, że przez cały wyścig Impey jechał stosunkowo cicho. Co prawda udało mu się wygrać jeden z etapów, lecz nie był on postacią zdecydowanie wyróżniającą się. Jak można było się spodziewać, wszystko rozstrzygnęło się na Willunga Hill, gdzie zawodnik Mitchelton – Scott obronił „pozycję lidera”, którą przejął po odpadnięciu z walki Patricka Bevina.

Na finałowym podjeździe tempo było niezmiernie wysokie, lecz wiedziałem, że muszę do samego końca wykorzystać potencjał zespołu. W końcówce nie mogłem uwierzyć, że Porte i Poels są aż tak blisko. Postanowiłem więc to wykorzystać, jadąc swojego absolutnego maksa.

Obrona tytułu to niezwykłe uczucie. Nigdy nie marzyłem o tym, by zgarnąć tutaj dwa zwycięstwa z rzędu. Wiedziałem, że rywalizacja ponownie będzie ciężka. Mimo to wierzyłem w siebie i to się opłaciło. W zeszłym roku podszedłem do wszystkiego bardziej emocjonalnie, bo był to dla mnie wielki krok. Teraz jednak czuję, że zrobiłem to, co dojrzały zawodnik powinien

– powiedział Impey w rozmowie z drużynowymi mediami.

Dla Impeya, drugie zwycięstwo w klasyfikacji generalnej Tour Down Under to największy sukces w karierze. Niewykluczone jednak, że tym razem uda mu się dłużej utrzymać tak znakomitą formę.

Poprzedni artykułPatrick Bevin: „Wrócę tutaj gotowy zakasać rękawy i walczyć”
Następny artykułLuLu Sanchez: „Australijczycy i Impey trenują tu przed świętami”
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments