Piąte miejsce w wyścigu Chrono des Nations, rozgrywanym we francuskim Les Herbiers, już na zawsze będzie ostatnim wynikiem w profesjonalnym palmarès Sylvaina Chavanela. 39-latek rozstał się w niedzielę z kolarską karierą.
W trakcie trwającej dziewiętnaście lat przygody z kolarstwem na najwyższym poziomie, Chavanel zdobył czterdzieści pięć zwycięstw. Wśród nich znajdują się: sześć tytułów mistrza Francji w jeździe indywidualnej na czas, mistrzostwo kraju ze startu wspólnego (2011), trzy etapowe zwycięstwa w Paryż-Nicea i w Tour de France, wygrana w Bretagne Classic Ouest-France 2014 oraz dwa dni spędzone w legendarnej maillot jaune.
Kibice zapamiętają popularnego „Chavę” przede wszystkim jako uciekiniera, który nie bał się ryzykować i cierpieć, by w spektakularny sposób walczyć o zwycięstwa. Jak wiadomo, taki styl jazdy rzadko kończył się powodzeniem, ale dzięki niemu zyskał sobie poważanie fanów i peletonu, a także prawo do określania siebie mianem coureur de panache.
Należałem do kategorii kolarzy, którzy rzadko zwyciężają, ponieważ podejmują ryzyko, zabierając się w długie ucieczki. Bawisz się z peletonem, próbując jak najdłużej utrzymać się na czele, ale jak wiadomo, nie udaje się to zbyt często
– wyjaśnił Sylvain Chavanel na antenie telewizji France 3.
Chavanel ukończył szesnaście z osiemnastu wyścigów Tour de France, w których wystartował. Najlepiej wspomina 2010 rok, w którym zwyciężył na dwóch etapach, nosił żółtą koszulkę lidera klasyfikacji generalnej, a także został najbardziej walecznym zawodnikiem całego wyścigu.
Niczego nie żałuję, ponieważ zawsze dawałem z siebie wszystko i byłem szczery wobec siebie
– podsumował swoją karierę Chavanel.
Planując sportową emeryturę, Francuz myśli o powołaniu profesjonalnej drużyny kolarskiej, która miałaby mieć siedzibę w regionie Nouvelle-Aquitaine w południowo-zachodniej Francji, skąd pochodzi Chavanel.
To jest rzeczywiście coś, o czym myślę, ale nie jest to łatwe. Ważne jest, aby znaleźć odpowiednich ludzi do współpracy, a także chętnych do bycia sponsorem. Jestem jednak szczęściarzem, ponieważ mam czas, aby to wszystko przemyśleć. Po dziewiętnastu latach bycia całkowicie poświęconym kolarstwu, nie chcę całkowicie się z nim rozstawać
– zakończył Sylvain Chavanel.
Kolarz drużyny Direct Energie żegnał się z peletonem właściwie od drugiego etapu tegorocznej Wielkiej Pętli, kiedy to kolumna wyścigu przejechała przez jego rodzinny region Vendée. Wówczas, wraz z Michaelem Goglem (Trek-Segafredo) i Dionem Smithem (Wanty) zabrał się do ucieczki dnia. Po premii górskiej usytuowanej na 35. kilometrze obaj wyżej wymienieni wrócili do peletonu, a Chavanel pozostał na czele samotnie, ciesząc się kolarstwem i wspaniałą atmosferą (patrz video poniżej).