Francuz w pięknym stylu wygrał ostatni monument sezonu i na mecie w Como podsumował swój triumf.
„Wyścig spadających liści” zamknął sezon wyścigów klasycznych. Mieliśmy wiele ataków, ładną walkę i końcowy triumf kolarza, który był dziś zdecydowanie najmocniejszy.
Kiedy wygrywa się Il Lombardię tuż przed Nibalim to nic więcej nie można sobie wymarzyć. Wydaje mi się, że dzisiaj byłem w najlepszej formie w całej mojej karierze
– tak o swoim triumfie mówił na mecie Pinot.
Francuz nie ukrywa, że decydujący w dzisiejszym wyścigu był atak „Rekina z Mesyny”:
Kiedy pod Colma di Sormano zaatakował Nibali wiadomo było, że trzeba na to odpowiedzieć. Miałem dobrą nogę, pojechałem za Włochem i w ogólnym rozrachunku był to świetny ruch. Końcówką sezonu odbiłem sobie niepowodzenie w Giro d’Italia. Tak naprawdę trochę szkoda, że był to dla mnie ostatni wyścig w tym roku.