Górski tryptyk czas zacząć! Organizatorzy Vuelty przygotowali kolarzom potwornie ciężką przeprawę na koniec drugiego tygodnia rywalizacji. Dziś zawodnicy zmierzą się z pierwszym okrutnie trudnym podjazdem do mety – La Camperoną.

Piątkowy odcinek z pewnością nie należy do najłatwiejszych, ale też nie jest przesadnie trudny. Można wręcz powiedzieć, że do podnóża finałowego wzniesienia dojedzie grupa co najmniej 100 kolarzy. Wszystko przez lokalizację wcześniejszych podjazdów. Stosunkowo trudny podjazd pod Puerto de Tarna kończy się bowiem 70 kilometrów przed metą, co nie powinno pozwolić na konkretną selekcję.

Zajmijmy się więc ostatnią górą, która rozstrzygnie losy etapu i z pewnością porwie stawkę. Na pierwszy rzut oka liczby nie robią wielkiego wrażenia – 8 kilometrów wspinaczki o średnim nachyleniu 7,5% to w końcu niezbyt wielkie wyzwanie. Kiedy jednak spojrzymy na profil zrozumiemy, dlaczego dzisiejszy etap jest tak istotny.

Camperona jest bowiem podjazdem podobnym do legendarnego Angliru. Pierwsze sześć kilometrów to zdecydowanie łatwiejsza część wspinaczki. Nachylenie momentami dochodzi tam do 7%, lecz przez większość czasu utrzymuje się w granicach 3-4%. Ostatnie 2 kilometry rekompensują jednak wszystko. Tam szosa nagle zaczyna piąć się do nieba, a nachylenie dochodzi do nawet 19% i nie odpuszcza do samej kreski. To właśnie w tym miejscu można przegrać tegoroczną Vueltę. Czy jednak dwa kilometry wystarczą do zgubienia Jesusa Herrady?

Oto co pisaliśmy o dzisiejszym etapie jeszcze przed rozpoczęciem wyścigu.

Wizyty wyścigu na północy Półwyspu Iberyjskiego zawsze oznaczają dla pretendentów do tytułu kłopoty, gdyż zielone góry Galicji, Asturii i Kantabrii słyną ze swoich długich i piekielnie stromych podjazdów. Za pierwszy akt zaplanowanego na drugi weekend rozgrywania Vuelty tryptyku posłuży finisz na doskonale znanej La Camparonie, który poprzedzi niełatwa wspinaczka na Puerto de Tarna.

Jeśli chodzi o faworytów dzisiejszego etapu, możemy spodziewać się walki najmocniejszych kolarzy w wyścigu. Etap nie jest bowiem zbyt „łatwy” dla ucieczki, ze względu na stosunkowo płaską część poprzedzającą finałową wspinaczkę. Kto z faworytów będzie najmocniejszy? Do głowy na pewno przychodzi trio z Kolumbii – Nairo Quintana (Movistar), Rigoberto Uran (EF Educaton First) i Miguel Angel Lopez (Astana). Wydaje się, że ponownie dobry dzień może mieć Wilco Kelderman (Sunweb), któremu jednak może zabraknąć nieco dynamiki. Ją mieć powinien za to Simon Yates (Mitchelton – Scott) oraz George Bennett (LottoNL – Jumbo). Z drugiego szeregu przypomnieć o sobie powinni za to Steven Kruijswijk (LottoNL – Jumbo) oraz Ion Izagirre (Bahrain – Merida), który jedzie do tej pory bardzo dobry wyścig.

Pełną zapowiedź 73. edycji Vuelta a España można znaleźć > tutaj.

Mapy i profile tutaj

Lista startowa tutaj

Plan transmisji TV > tutaj

Poprzedni artykułVuelta a España 2018: Kolarze nie doznali poważnych obrażeń w kraksie za metą [video]
Następny artykułLuis Villalobos przechodzi do EF Education First
Dziennikarz z wykształcenia i pasji. Oprócz kolarstwa kocha żużel, o którym pisze na portalu speedwaynews.pl. W wolnych chwilach bawi się w tłumacza, amatorsko jeździ i do późnych godzin nocnych gra półzawodowo w CS:GO.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments