Mistrz świata na 17. etapie miał niebezpieczny upadek, ale chce kontynuować rywalizację.
Sagan w pierwszej fazie krótkiego, górskiego odcinka między Bagneres-de-Luchon, a Saint-Lary-Soulan pokazał, że potrafi się znakomicie wspinać. Dopiero druga wspinaczka i przyspieszenie AG2R La Mondiale „urwały” mistrza świata. Na zjazdach z Col de Val Louron-Azet jadący w zielonej koszulce mistrz świata niestety zaliczył bardzo poważny upadek. Pomimo licznych otarć i siniaków Słowak zdołał ukończyć etap i chce kontynuować walkę.
Upadłem na zakręcie, popełniłem błąd. Wyglądało na to, że to szybki łuk, ale zniosło mnie na prawo – hamowałem, ale to nie wystarczyło. Poleciałem do lasu i uderzyłem tyłkiem w wielką skałę. Łatwo byłoby teraz pojechać do domu, ale nie dwa czy trzy dni przed Paryżem. Mogło być gorzej. Mam trochę otarć i mocno uderzyłem mięśniem pośladkowym. Mam nadzieję, że w ciągu jednego-dwóch dni się poprawi
– mówił na mecie mistrz świata.
Kolarz BORA-hansgrohe ma już niemal zapewniony szósty tytuł najlepszego sprintera Tour de France. Przewaga jest na tyle duża, że jedynym warunkiem jest ukończenie wyścigu. Na szczęście badania nie wykazały żadnych złamań, więc Słowak powinien wystartować do dzisiejszego, nieco łatwiejszego etapu do Pau.