Dawno niewidziany na czele wyścigu Michał Gołaś (Team Sky) zabrał się do ucieczki dnia podczas szóstego etapu Tour de Suisse. Do tego, aby wziąć udział w walce o etapowy łup, zabrakło niewiele. Mimo to Polak wyraził zadowolenie ze swojego występu.
Michał Gołaś znalazł się w składzie silnej, liczącej osiemnastu kolarzy ucieczki dnia. Gdy poszczególni zawodnicy zaczęli odpadać, były mistrz Polski utrzymywał się z najsilniejszymi. Jednak na najbardziej stromych fragmentach podjazdu Klausenpass, odjazd się podzielił i kolarz Sky został w drugiej grupie.
Nie jestem zadowolony z wyniku, ale jestem zadowolony z występu. Kilkakrotnie byliśmy blisko, by ich dogonić, ale jechali na pełen gaz i zdołali zachować przewagę.
Właściwie to nie wiem, dlaczego na nas nie czekali, chociaż oczywiście zdaję sobie sprawę, że chcieli powalczyć między sobą o etapowe zwycięstwo.
Długo ich goniliśmy i czasami traciliśmy do nich już tylko 20 sekund. Nigdy się poddaliśmy, do ostatnich metrów, gdy dogonił nas peleton
– sprawozdawał Michał Gołaś na oficjalnej stronie internetowej Team Sky.
Od siódmego etapu, czyli od piątku, uwaga „Gołego” ponownie skieruje się ku pomocy Pavlovi Sivakovowi, który zajmuje najwyższą pozycję w klasyfikacji generalnej (osiemnastą) spośród wszystkich kolarzy Team Sky.
Pavel jest w świetnej formie, a przed tą długą jazdą indywidualną na czas chcemy mu pomóc, żeby przystąpił do niej z jak najlepszej lokaty. On jedzie świetny wyścig i jeśli dobrze zaprezentuje się przed ostatnim etapem, to ma szansę na bardzo dobry wynik w „generalce”
– uważa Gołaś.
W piątek na kolarzy startujących w Tour de Suisse czeka kolejny górski etap. Finisz zaplanowano na podjeździe Arosa (kat. HC).