fot. Michał Kapusta / naszosie.pl

Po trudnym, przepełnionym walką z kontuzjami, sezonie 2017 uśmiechnięty Kolumbijczyk ma nadzieję, że w tym roku nawiąże do sukcesów sprzed dwóch lat.

Rigoberto Uran, żyjący według myśli „dia por dia” [dzień po dniu], odnalazł w tym swój optymalny rytm i dzięki temu powrócił do wielkiej formy. Z podobnego założenia wychodzi również Esteban Chaves dla którego największym tegorocznym celem będzie Giro d’Italia. Po zeszłorocznej kontuzji kolana wydaje się nie być już śladu, a potwierdzeniem tego powinno być zdecydowane zwycięstwo w Herald Sun Tour. Chaves zaatakował samotnie i po siedemnastokilometrowym rajdzie zameldował się pierwszy na szczycie podjazdu do Lake Mountain. Sam zawodnik uważa to za bardzo ważne zwycięstwo, zarówno pod kątem samego wyniki, jak i stylu w jakim zostało to osiągnięte.

Wraz z powrotem do dobrej dyspozycji powróciły głosy mówiące o tym, że Chaves będzie jednym z faworytów podczas Giro d’Italia. Mimo, iż „oczekiwania są zawsze” jak mówi Kolumbijczyk, to jednak nie odczuwa on żadnej presji, a zdobyte doświadczenie zaprocentuje w walce o jego cele w trzytygodniowych wyścigach. Już niedługo zobaczym Chavesa podczas europejskich wyścigów.

Pojadę Paryż-Nicea, to jeden z tych wyścigów których w których nigdy nie startowałem. Potem Volta a Catalunya i podobnie jak przed dwoma laty wyjadę na obóz wysokogórski z którego wrócę prosto na Giro. Cykl trochę inny niż wtedy, bo Paryż-Nicea to podobny wyścig do Tirreno, ale jednak nie jest taki sam.

Co roku jest inaczej, z każdym rokiem się uczysz czegoś nowego i otwierasz się na inne rzeczy. W Australii także trenowaliśmy na wysokości – jak się uspokoić i skupić. To świetny początek sezonu dla nas.

Po pierwszym triumfie od 2016 roku Chaves ma nadzieję, że to początek drogi do sukcesu na Giro, ale jednak zwraca uwagę, że nie można póki co niczego zakładać.

To będzie w maju, wiele może się zmienić do tego czasu. Spróbujemy pojechać najlepiej jak potrafimy i zadbać o wszystko tak jak zwykle. Chcemy zameldować się w Jerozolimie w w jak najlepszej dyspozycji i walczyć

-zakończył lider Mitchelton-Scott.

Poprzedni artykułTour de Suisse 2018: organizatorzy przyznali trzy dzikie karty
Następny artykułRuta del Sol 2018: Triumf Sachy Modolo
Licencjat politologii na UAM, pracuje w sklepie rowerowym, półamatorsko jeździ rowerem. Za gadanie o dwóch kółkach chcą go wyrzucić z domu. Jeśli już nie zajmuje się rowerami, to marnuje czas na graniu w Fifę. W trakcie Tour de Pologne zazwyczaj jest na Woodstocku.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments