Fot. Bahrain-Merida

Matteo Trentin (Quick-Step Floors) na dziesiątym etapie La Vuelty 2017 potwierdził wysoką formę i uniwersalne umiejętności, a Nicolas Roche (BMC) zyskał czas nad rywalami w „generalce”. Manuele Boaro natomiast, jako pomocnik Vincenzo Nibaliego (Bahrain-Merida), zdradził ofensywne zapędy swojej drużyny. 

Włoch Matteo Trentin zanotował dla drużyny Quick-Step Floors czternaste zwycięstwo w tym sezonie w wielkim tourze. Tydzień po tym, jak wygrał finisz z większej grupy w Tarragonie, po pierwszym dniu odpoczynku okazał się najszybszy w dwójkowym sprincie z Jose Joaquinem Rojasem z Movistaru.

Miałem na uwadze ten etap i planowałem się zabrać w ucieczkę, ponieważ widziałem szansę na zwycięstwo. Wiedziałam, że ostatni podjazd jest ciężki, ale jechałem swoim tempem, a na zjeździe trzymałem koło Rojasa, który bardzo dobrze zjeżdża, a poza tym zna te trasy, bo pochodzi z Murcii. Jestem bardzo szczęśliwy z mojego drugiego zwycięstwa. Nasza drużyna jedzie wspaniałą Vueltę i mam nadzieję, że na kolejnych etapach także osiągniemy sukcesy

– powiedział Matteo Trentin oficjalnej stronie internetowej Quick-Step Floors.

Nicolas Roche, dzięki atakowi na zjeździe z Collado Bermejo, umocnił się na trzecim miejscu w klasyfikacji generalnej i zrównał się czasem (36 sekund) z Estebanem Chavesem (Orica-Scott). Nad liderem wyścigu Chrisem Froomem nadrobił dziś niemal pół minuty.

To był dobry dzień. Nie planowałem atakować na zjeździe, ale gdy zobaczyłem, że ruszył Vincenzo Nibali postanowiłem do niego dojechać, bo miałem nadzieję uzyskać jakąś przewagę. Powiedziałem sobie: jadę i zobaczę, co się wydarzy. Tempo było dziś wysokie, ale wszyscy faworyci jechali razem do momentu ataku Nibaliego. Myślę, że w tej chwili dziesięciu albo dwunastu kolarzy znajduje się na tym samym poziomie

– powiedział Nicolas Roche oficjalnej stronie drużyny BMC.

Co ciekawe, na wspomnianym Collado Bermejo, czyli kluczowym podjeździe dziesiątego etapu, rządy w peletonie sprawowała nie drużyna Sky, a Bahrain-Merida, co atakując na zjeździe starał się wykorzystać „Rekin z Messyny”. Mimo że jego akcja nie obrodziła w żadne owoce, to Sycylijczyk pokazał, że zanim La Vuelta dojedzie do Madrytu, on pokaże kły.

Chcieliśmy, by Vincenzo Nibali dojechał do szczytu ostatniego podjazdu na jednej z pierwszych pozycji. W kontekście ataku chcieliśmy także obserwować twarze rywali po dniu odpoczynku. Zrobiliśmy dobre przyspieszenie, które zredukowało główną grupę

– powiedział Manuele Boaro, jeden z pomocników Vincenzo Nibaliego.

Poprzedni artykułNaszosowe oceny: włoski dzień w strugach deszczu
Następny artykułAlaphilippe liderem Francuzów na mistrzostwa świata
Absolwentka dziennikarstwa i komunikacji społecznej na Uniwersytecie Warmińsko-Mazurskim w Olsztynie. W kolarstwie szosowym urzeka ją estetyka tej dyscypliny stojąca w opozycji do cierpienia. Amatorsko jeździ na rowerze górskim i szosowym, przejeżdżając kilka tysięcy kilometrów rocznie.
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments