Nigdy nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Z takim stwierdzeniem mogą się zgodzić w afrykańskiej ekipie po tym, jak Merhawi Kudus musiał wycofać się z rywalizacji na piątkowym etapie jako czwarty zawodnik z grupy.
Erytrejczyk był w niezłej formie – tuż przed Vueltą zajął 9. miejsce w klasyfikacji generalnej Vuelta a Burgos, a na ciężkim etapie do Alcossebre przyjechał na 2. miejscu. Podczas etapu numer 7 Kudus leżał jednak w kraksie i musiał wycofać się z dalszej rywalizacji w Hiszpanii.
Merhawi miał bardzo mocno rozciętą skórę na kolanie i dyrektor wyścigu powiedział mu, że powinien się zatrzymać i udać do karetki, gdyż rana jest bardzo głęboka. Ma także rozciętą skórę nad okiem i na twarzy oraz siniaki na całym ciele, bo kraksa miała miejsce przy prędkości 50 czy 60 kilometrów na godzinę. Wszystko wydarzyło się tuż po strefie bufetu na wyjeździe z wioski, ale na dobrą sprawę nie wiemy dokładnie co się wydarzyło.
-opowiadał portalowi Cyclingnews Bingen Fernandez, dyrektor sportowy ekipy Dimension Data.
Kudus to czwarty wycofany zawodnik z tegorocznej Vuelty z afrykańskiej grupy. Wcześniej do domu udali się Ben King, Nick Dougall oraz Youcef Reguigui – cała trójka musiała wycofać się z rywalizacji z powodu choroby. Na pocieszenie Omar Fraile, który także borykał się z chorobą, dochodzi do siebie i były zwycięzca klasyfikacji górskiej nie powinien mieć kłopotów z dalszą jazdą.
Omar [Fraile] nie czuł się najlepiej, ale wygląda na to, że jego stan się stabilizuje i to jest najważniejsze. Mamy nadzieję, że będzie tylko lepiej. [Ten wirus] jest trochę jak grupa. Wszystko zaczęło się już drugiego dnia, a jako pierwszy zachorował Ben King. Wirus powoduje, że czujesz się bardzo, bardzo słaby, wszystko cię boli, zwłaszcza głowa. Na szczęście ci którzy wciąż są z nami czują się już lepiej, więc będziemy starali się pracować z tym co mamy.
-podsumował Fernandez.